Sobota 11.05.2013r.

Zasada, że dla kogoś, kto biega, pogoda nie ma znaczenia potwierdza się. Znów czujny zegar biologiczny stawia mnie na nogi zanim komórka daje znać – pierwsze co robię, zerkam za okno…zieleń drzew tonie w szarości, wygląda na to, że może padać, ale póki co, kałuże przed domem „milczą”. Jest ósma. Półtorej godziny – zegar ścienny zaczyna odliczać i poganiać. Czytaj dalej