Sobota 13.07.2013r.

 

Podobno ważnie nie jak się zaczyna, a jak kończy…

Chyba idzie ku lepszemu, bo mój organizm już nie buntuje się przed wczesnym, sobotnim wstawaniem 😀 . Owszem, na bieganie o 5:00 pewnie nie dałbym się na tym etapie jeszcze namówić – prędzej już w nocy – ale 9:30 weszła w mój zasięg 😉 . Na pewno swój dobry wpływ mają na to ostatnie testy dystansowe, zwłaszcza te na krótszych odcinkach, bo z większą werwą zrywam się z łóżka na zajęcia. No tak, ale dziś…2000m, a to już nie jest…sprint… 😉 Czytaj dalej