Środa 14.08.2013r.

 

Wieczór z Mo Farah’em 🙂

Ostatnimi dniami ckniło mi się trochę za pamiętnym bieganiem przy czołówkach w długie zimowe wieczory, mając u boku Pędziwiatra i Anitę…Jakkolwiek niezbyt sentymentalnie patrzę na długa zimę, tak tamte chwile miały magię. Światełko na czole, chrzęst śniegu pod butami, podświetlone oddechy, roziskrzone niebo nad głową…Marcelińskie, czy Rusałkowe kąty w żółtej poświacie miasta…Ale prawdziwa magia była w nas, poza słowami…Świetnie się bawiliśmy…Teraz życie nas troszkę rozdzieliło, mam nadzieję chwilowo, a ja z perspektywy czasu patrze na to z wyczuwalnym ciepłem w sercu…Ze „starej gwardii” dołącza jeszcze z doskoku Przemo, jest łącznikiem z tymi biegowymi, towarzyskimi początkami…. Czytaj dalej