Sobota 14.09.2013r.

 

Między deszczem a…deszczem 🙂

Przyzwyczajenie jest podobno drugą naturą człowieka 🙂 . Przywykłem do przyzwoitej biegowej pogody. Faktycznie, od jakiegoś czasu weekendowe poranki, jeśli nie słoneczne, to są z reguły jeszcze przyzwoicie ciepłe, a na pewno suche.

Podciągam roletkę w oknie i przez chwile próbuję zrozumieć widok: kałuże z bąbelkami powietrza?..znaczy – pada….gałęzie się chwieją?…znaczy – wieje… 🙁 . Ciężko to jakoś do mnie dociera, ten widok jest mi jakoś obcy….Parzę sobie kawę i dochodzę do siebie po tym pierwszym szoku. Jak tu się ubrać? Termo + wiatrówka??…Nie no, przesada, jeszcze nie jest tak zimno…Zaglądam do ogrodu – faktycznie zimno nie jest, ale i przestało nawet kropić…No!…To rozumiem, można się zbierać na trening. Czytaj dalej