Niedziela 29.12.2013r.

 

Testując grawitację…

Rozochociłem się. Wczoraj zrobiłem sobie pauzę, ale dziś jestem zwarty i gotowy na kolejną przygodę. Nie będzie dziś słońca i błękitu, ale najważniejsze, że wciąż ciepło, około 5stp. Wybieram nowy kierunek. W wiosce, gdzie stacjonuję, był kiedyś okazały pałac. Miałem przyjemność gościć i nocować w nim nie raz, mieszkała tam moja rodzina. Czasy się zmieniły, obiekt pustoszał, PGR się rozpadł a państwo nasze w nosie miało mienie poniemieckie (niegdyś należał on do niemieckiej szlachty, rodziny von Borcke), brakowało opiekuna. Za niewielkie pieniądze sprzedało nieruchomość Polakowi z USA. Nie wiem, czy zamierzał to odrestaurować, wiem, że się zabrał za remont. Niestety Pani Konserwator postawiła zaporowe warunki. Wkrótce runęła część dachu, a potem szybko pałac popadł w ruinę….Serce pęka, gdy się na niego patrzy….Na zapleczu był piękny park ze starodrzewem, dziś zarosły. Tam właśnie zacznę dzisiejszy trail… Czytaj dalej

Piątek 27.12.2013r.

 

Mocnym przełajem…

Słowo się rzekło. Trzeba znów w teren. Tym razem w bojowym nastroju, nie ma już pitu-pitu. Wczoraj miałem wystarczający bodziec. Dziś nawet słońce mnie dopinguje. Czas ruszać 🙂 . Nie mam konkretnego planu, bo tu wystarczy wysunąć nos za drzwi, rozejrzeć się dookoła, a wariantów dokąd i którędy jest wiele. Kraina improwizacji 😀 . Wrzucam na siebie ciuchy – dziś termo i moja leciuteńka, czerwona wiatrówka, buff na głowę i dość niepewnie cienkie rękawiczki…najwyżej je zdejmę 😉 … Czytaj dalej