Czwartek 06.02.2014r.

 

Osłabieni…

Podobno w amatorskim sporcie, a zwłaszcza w bieganiu nie powinniśmy zadawać pytania: „czy ulegniemy kontuzji?”, ale…”kiedy?” . Jesteśmy w sposób naturalny na nią narażeni, bo najczęściej mieszamy zapał i ogrom entuzjazmu z różnym stopniem przygotowania, różną wiedzą, a do tego wspomagamy się różnej jakości sprzętem…Każdy, kto już przetruchta trochę kilometrów, kto zaczyna brać udział w rywalizacji, kto czuje progres i MOC…prędzej czy później poznaje gorycz przymusowej pauzy..Na ostatnim GP bawiliśmy się świetnie, ale każdy z nas na coś narzekał…I to „coś” zabiera z reguły część przyjemności, a co gorsza – niesie ryzyko, że pauza może się wydłużać, jeśli nie damy ciału odpocząć… Czytaj dalej

Niedziela 02.02.2014r.

 

Wiosenny poranek…

Po wczorajszych emocjach kurz nie opadł…Facebook rozhuczał się na dobre popołudniem, a emocje przeniosły on-line 😀 . Ja tez pożeglowałem 🙂 . Było w nagrodę czerwone wino i muzyka, w której zasłuchałem się do nocy. Spać wygoniła mnie perspektywa kurczącego się czasu na sen 😉 … bo na 9tą byłem już mówiony z dziewczynami na spokojny Rusałkowy trucht i „opowieści dnia wczorajszego” 😀 . Czytaj dalej