Sobota 22.02.2014r.

Na żywioł…

Piękny poranek…Ledwie otwieram powieki, a już radość w sercu na widok słońca 🙂 …Działa jak magnes – coś jest w jego promieniowaniu i tych naszych hormonach, że z nim żyje się i działa z większą werwą 😀 . Przyda mi się dziś bardzo – pomijam fakt, że przede mną kolejny bieg z cyklu Grand Prix, istotniejsze jest to, że gdzieś w duszy kołacze smutek…Nie będzie dziś takiej zabawy, jaka była podczas ostatniego biegu…Nie wiem, czy kiedykolwiek to się powtórzy, ale dziś na pewno nie.. 🙁 …Zabraknie Magdy, Maćka, Piecha, Magdy B. ….Oni tworzą atmosferę, tą otoczkę przed i po biegu…Być może paradoksalnie w całej tej zabawie właśnie o to chodzi, by dzielić się między sobą endorfinami, wzajemnie celebrować radość biegania….zamiast w ciężkiej orce „urywać” z życiówki kilka sekund, samotnie walcząc za linią mety z mdłościami….Przynajmniej ja mam takie wrażenie…. Czytaj dalej