Niedziela 30.03.2014r.

 

Do galopu…

Wczoraj wieczorem byłem bardzo miło zaskoczony swoim samopoczuciem. Pierwsze dłuższe bieganie niczym w konsekwencjach nie różniło się od..zwykłego treningu – nie byłem ani bardziej zakwaszony, ani zmęczony…Ba! Wieczorem czułem się na tyle świetnie, by pospacerować sobie z muzyką na uszach po zachodzie słońca nad Rusałką. Żadnych skutków ubocznych 🙂 . To bardzo dobry prognostyk. Szkoda tylko, że dziś zabraknie Magdy, ale za to wraca po długiej przerwie Agnieszka – będzie kolejna dawka entuzjazmu i uśmiechu 😀 Czytaj dalej