Niedziela 20.04.2014r.

Pod górkę…

Tym razem już nie ekspentuję – w południe korzystam ze słońca, a nie robię sobie z niego wroga 😉 . Około 15tej z południowego-zachodu napływają półprzezroczyste stratusy, dając wytchnienie – dla mnie jest to sygnał, że czas zakładać buty…Plan tworzy się na bieżąco. Czuje się świetnie, więc decyduję się na trening siły biegowej. Mam zbadane za ostatnią wizytą bardzo sympatyczne wzniesienie, moją prywatną Górę Łez ;), około 3ech kilometrów stąd, pośrodku lasu. Idealnie wkomponowana w otoczenie, a w dodatku reką leśników oczyszczona w wiekszości z zieleni, co umożliwia wygodne, choć strome, dotarcie na szczyt i powrót dookoła bez zbędnych komplikacji..Dziś staje się celem numer 1. Czytaj dalej