Niedziela 28.04.2013r.

Spotkanie zBiegiemNatury nad Jez. Rusałka

Po świetnej sobocie nie mogłem się doczekać „drugiej odsłony”. Niedziela, mimo niezdecydowanej pogody, zapowiadała się świetnie. Jak co tydzień zresztą 🙂 . Po wczorajszym teście na tysiąc metrów, ćwiczeniach pod okiem świetnego duetu Yacool&Aga, przyjemnej „dyszce” z miłą asystą Maćka-biliźniaka, dziś przyszedł czas na…”Bandę Drombo”, jak zwie ją Piechu, czyli jego samego, Anitę feat Czesiu, Maćka, Konego i Przema 😀 . Do tego zaplanowana była mini-uroczystość, zaległa,  bo po ostatnich startach półmaratonowych, wreszcie mogliśmy się wszyscy w komplecie spotkać 🙂 . Ale po kolei…

Plan na dziś…
Tradycyjne spotkanie biegowe, a po nim kilka kilometrów w „elitarnym” gronie 😀

Dziesięć minut przed jedenastą jestem na miejscu, przed stadionem. Niezwykły jest ten mój „randkowy” serial z tym miejscem: najpierw w piątek jestem tu „za płotem”, na kortach tenisowych, pilnując córkę, by pilnie ćwiczyła, potem w sobotę przecieram bieżnię na samym stadionie w ramach BBLu, by w niedzielę uczestniczyć nieopodal w zajęciach pod komendą Piotra i Moniki 🙂 . Wokół jest już pięknie, wiosennie…Widać, że przyroda nie zamierza się asekurować przed ewentualnym powrotem zimy – wokół zaczyna się zielenić :)..

20130428_105511

Gęba sama się śmieje na widok barwnej grupki przyjaciół w świetle wiaduktu 😀 …W  takich chwilach, jak ta, człowiek zdaje sobie sprawę, jak bardzo czeka na to niedzielne spotkanie 🙂 …
Chwilę wcześniej dostałem smsa od Anity, że już wybiega z domu i prosi, byśmy poczekali kilka minut na nią..To mi jest na rękę, bo muszę pilnie dopaść Pędziwiatra – jako jedyny jeszcze nie zadedykował niespodzianki dla naszej Czesiowej Mamy 🙂 …. Wbiegam pod wiadukt i szukam wzrokiem Maćka…

20130428_105641

Jest, charakterystyczne „uczesanie” 😀 , biała koszulka…

20130428_105656

Jest też Dorota z Magdą (z lewej), a obok Maćka Piechu i Kony (tyłem). Dopadam Pędziwiatra..Na horyzoncie, po drugiej stronie jeziora widać już nadbiegającą Anitę z Czesiem, mamy więc mało czasu – natychmiast, sprintem, wracam z Maćkiem do auta, by uzupełnić braki. Uzgadniamy też, że naszą małą planowaną ceremonię przełożymy – z przyczyn technicznych – na chwilę po zajęciach. Nawet Monia deklaruje się pomóc – jest to o tyle ważne, że musimy sprawić, by Anita z nami wróciła na miejsce zbiórki, a nie odbiła przedwcześnie do domu…Pani Trener obiecuje coś wykombinować w razie czego 🙂 – uspokojeni, możemy wrócić nad mostek 🙂 . Tu już grupka się zagęszcza ;)..

20130428_110310

Anita z Czesiem dotarli, pojawiają się „nowe twarze” – fajnie, że grupa rośnie w siłę 🙂 🙂 …Jest też się Przemas 🙂 – w środę tryskał energią, wraca po wypadku do świetnej formy, choć kolano wciąż w bandażu..

20130428_110903

Trwają luźne rozmowy przed startem…

20130428_110907

20130428_110910

Tymczasem Monika z Piotrem…

20130428_111011

…coś tam na boku „knują” w sprawie scenariusza dzisiejszych zajęć 😉 ….Taaaaakkk, chytry plan widać wyraźnie w oczach naszego trenera 🙂 …

Dobrze, jest już ponad dziesięć minut po jedenastej, ruszamy…Start gadżetów i ruszamy na „duże kółko”…Biegniemy nim kilkaset metrów, a potem nagle (!)…skręcamy w wąską ścieżkę łączącą z – ostatnio przeze mnie lubianym – szlakiem przy nasypie kolejowym (nie zwróciłem wcześniej uwagi na ten skrót)…Grupa się rozciąga, formuje szyk „gęsiego” – pierwsi, w tym Maciek, Kony i Piechu są z przodu, ja trzymam się środka…Kluczymy pośród zieleniejących się już drzew i samosiejek..

20130428_111537

20130428_111539

wspinając się delikatnie pod górkę…

20130428_111542

Droga prowadzi nieuchronnie do przejazdu, potem wkracza na chodnik przy asfalcie…Tajemnica się wydaje – w minionym tygodniu Piotr pisał w wątku na bieganiu.pl, że wytyczył nową, „zabójczą” pętlę nieopodal – jak się okazuje zmierzamy do ruin XIX-wiecznego Fortu VIa, który ponad sto pięćdziesiąt lat temu stanowił ważny element fortyfikacji Festung Posen, czyli twierdzy Poznań…

Przebiegamy przez ulicę Golęcińską – tu zaczyna się ścieżka prowadząca do ruin. Zanim tam dotrzemy, Piotr zarządza kilka ćwiczeń wprowadzających..

20130428_112135

20130428_112139

Oczywiście nasi „przodownicy” zachowują dystans do tego, co nas czeka;)…Oni zdążyli już zajrzeć do fortu i wrócić :)…20130428_112902

Przed nami jeszcze kawałek truchtu i zanurzamy się w las lekko błotnistą drogą – zaraz po lewej widzimy wielkopowierzchniowe konstrukcje betonowe w stanie „organicznego rozkładu” 🙂 , a pośród nich sporą grupkę eksploratorów i miłośników militariów.

Dobiegamy do kręgu i robimy mała odprawę. Kto nie czuje się na siłach, może nie biec. Zadanie jest z pozoru łatwe – pokonać półkilometrową pętlę, oznaczoną strzałkami przez Piotra, w jak najlepszym czasie…Nie jest to jednak tak proste, skoro już w tygodniu nasz trener podkreślał w wątku forumowym, że utrzymać nawet tempo 6:00 na takim pagórkowatym odcinku łatwo nie będzie.
Oczywiście „elita” zamierza rywalizować 😀 , ja chcę przebiec kółko lub dwa z ciekawości – w bieganiu najbardziej lubię spontan i przygodę, a dziś wszystko fajnie z tym założeniem koresponduje. Ruszamy. Czołówka przodem, ja zaś z grupką kilkuosobową, za nimi…Szlak gwałtownie i stromo opada, by zaraz równie stromo się wznieść..Nie ułatwia to zadania, ale nie stanowi też kłopotu – w końcu to właśnie najbardziej lubię, biegową zabawę zamiast „napinki”. Na zbiegach/podbiegach jest ślisko – nocny deszcz rozmył gliniaste podłoże, co daje mi się raz mocno we znaki – na szczęście….są dłonie na podparcie :D…Jest świetnie!..Miejscami, gdzie trzeba przeskakiwać po dużych poszarpanych płytach zbrojonego betonu, albo zbiegać wąsko pomiędzy drzewami – nawet niebezpiecznie…Piechu, niczym kozica, radził sobie doskonale 🙂 …

20130428_113216

Anita również – tu niestety nie można było zabrać Czesia..

20130428_113220

Po testowym kółku Piotr zbiera wszystkich i dzielimy się wrażeniami…

20130428_113257

Zapowiada, że kto jest gotów, może pobiec powtórnie pętlę, tym razem na czas…

20130428_113318

Maciek, Piechu, Kony i kilku chłopaków aż się palą do biegu…:) . Wszyscy zresztą chcą jeszcze raz spróbować, w tym i ja. Pokonujemy trasę spokojnie, Monika robi nam na podbiegu zdjęcia…Trasa jest naprawdę fajna, dostarcza dużo zabawy – gdy jesteśmy wysoko na górze…

20130428_113637

inni są na szlaku w dole 🙂 …

20130428_113642

Po „zamknięciu” pętli, trenerzy zarządzają powrót…Truchtamy tym samym szlakiem, przecinamy asfalt i wkraczamy z powrotem w tereny nadjeziorne. Pauzę na ćwiczenia robimy tym razem w pobliżu gastronomii..

20130428_115511

20130428_115516

20130428_115521

Dawka stretchingu i ostatni akt dzisiejszego grupowego treningu – powrót do mostku. Piechu wyprzedza wszystkich z aparatem Moniki i „strzela foty”. Mimo zaprawy w forcie tempo jest całkiem rześkie, ~5:30, biegniemy luźnymi grupkami…

Mostek….Wreszcie jest chwila, by dopełnić naszej „utajnionej” uroczystości. Zanim zjawia się Anita, robię szybkie „wahadło” do auta. Gdy wracam, zastaję naszą gromadkę razem…Teraz już możemy…….odśpiewać naszej Czesiowej Mamie zaległe „STO LAT!” i wręczyć mała pamiątkę z dedykacją od naszego biegowego „sekstetu” 😀 …(jakkolwiek brzmi to wieloznacznie 😉 )

20130428_121310

Trochę trwały podchody i organizacja tej skromnej celebry, bo ostatnimi czasy zawody stawały w poprzek planom, ale najważniejsze, że wreszcie się udało 🙂 .

Gdy grupa się żegna, my zadajemy sobie sakramentalne pytanie: „co dalej z dzisiejszym dniem?”. Mamy za sobą „piątkę”, w tym wyczyny w forcie, warto byłoby jeszcze coś dołożyć…Tak się składa, że Piechu zaparkował auto po drugiej stronie jeziora, jest więc pretekst, by z Przemem, Maćkiem i Konym go odprowadzić. Truchtamy żwawo, śmiejąc się i urządzając pogaduchy w drodze. Podziwiamy muskularne łydki tych z przodu, deliberując na temat MOCy biegowej 🙂 . Przed podbiegiem Piechu odbija w swoją stronę, my kontynuujemy tym razem „małe kółko”, bo Przemo się spieszy…Przy mostku zostajemy już tylko we trzech – kierujemy się na parking, ale ja nie zatrzymuję się przy samochodzie, tylko chcę wybiegać tradycyjnie okrągły dystans :). Chłopaki jednak tajemniczo się uśmiechają, bo szykują mi niespodziankę – gdy wracam po chwili, oni zaciągają mnie jeszcze na bieżnię stadionu 😀 … Biegniemy honorowe 400 metrów i tym sposobem „pęka dycha” dzisiejszego dnia 😀 . Pięknie!…Znów jestem bardzo rad 🙂 …

Zabieram w drogę powrotną Pędziwiatra, rozmawiamy razem o planach w kontekście nieuchronnie zbliżającego się początku jego nowej pracy – trzeba nam się naprawdę spieszyć, bo „godzina zero” nadchodzi wielkimi krokami..

Podsumowanie…

Zajęcia zBN – dane z endo:
Trasa: Rusałka – Fort VIa – Rusałka

zbn

Start: 11:14
Czas (w ruchu, bo endo pauzowało): 38:44
Dystans: 5,33 km
Tempo śr.: 7:16
Tempo max: 4:36
HR śr.: 147
HR max: 167

zbn-wykres-1

zbn-wykres-2

Bieg po zajęciach zBN – dane z endo:
Trasa: Rusałka – małe kółko

po-zbn

Start: 12:18
Czas (j.w.): 27:03
Dystans: 4:71 km
Tempo śr.: 5:45 …no z chłopakami nie się już wolniej 😉
Tempo max: 4:12
HR śr.: 159
HR max: 169 …cieszy mnie to, bo nie przekroczyłem nawet 170-ciu 🙂

po-zbn-wykres-1

po-zbn-wykres-2

Wrażenia…

Udało się dziś dorzucić kolejna dychę do kilometrażu, ale przede wszystkim wartością dnia są świetne zajęcia w ruinach fortu. Bardzo mi to przypominało moje górskie szaleństwa, gdy lat temu troszkę – czasem dosłownie – biegałem po nich z moim kolegą, Jarkiem. Piotr wymyślił świetną trasę. kształtującą to, na co chcę zwrócić teraz bardziej uwagę – wytrzymałość biegową. Do niej niezbędna jest siła, a pracę nad nią gwarantuje właśnie tak zróżnicowany teren, jak dziś.
Udało się też wreszcie uczcić „kolejną 18tkę” naszej miłej koleżanki i motoru napędowego wielu wspólnych pomysłów. Mam nadzieję, że lektura niezwykłej biegowej biografii Scotta natchnie ją dodatkowo do pracy nad sobą 🙂 .

Bo….biegać może każdy… 😀 , sama decyzja jest wielkim sukcesem, a kolejne zawody, współzawodnictwo, rywalizacja – do których nie tylko nasza Czesiowa Mama się pali – są jak wisienki na torcie 🙂 – dodają smaku i endorfin…A tego nam w życiu najbardziej potrzeba – poczucia spełnienia, odrobiny koloru i szczęścia :)…

Czego i Wam z serca życzę 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *