Środa 15.05.2013r.

Piękny dzień. Cały czas utrzymuje się jakby letnia pogoda z przyjazną temperaturą. Dzień dość szczególny – imieniny mamy. Kombinuję…Jeszcze przed południem potwierdzam Anicie tradycyjne wieczorne bieganie. Maciej też jest za – to jego ostatnie szanse na trucht w Team’ie zanim porwie go nowa praca i wielka niewiadoma. Mała „nasiadówa” ogrodowa szykuje się na 18tą i dobrze, by tak było, wtedy się wyrobię bez problemu…

Co w planach?

20:00 Rusałka – skład…póki co trzon zespołu: „Cześki” i Maciek..zobaczymy, kto się potwierdzi jeszcze…

Boże:…kawa…ciacho…lody…Normalnie, nalot dywanowy kalorii !!!…Bieganie dziś będzie chyba sztuką dla sztuki, by spalić to, co przyjmę…Ukradkiem zerkam na zegarek…W międzyczasie sms-uje Maciek, czy nie miałbym ochoty wcześniej w duecie się rozbiegać, ale ja nie mam jak się urwać…Dobra. Umawiamy się, że go zabiorę po drodze do auta i zobaczymy, jak stoimy z czasem.

W umówionym miejscu zjawiam się dopiero za dwadzieścia ósma…Ni przypiął, ni przyłatał….Za mało, by coś zrobić (przynajmniej w moim tempie), za dużo nawet na spokojny dojazd…No nic – jedziemy, w końcu i tak spotkaliśmy się wcześniej, by sobie dłużej pogadać :D. Na Lotników „dokujemy” i nie wyłazimy z auta, mamy zapas 10ciu minut…Ciekawi nas, kto jeszcze dziś z nami „poleci”…Kilka minut po ósmej nadchodzi Anita z Moniką – czyli duet z zeszłego tygodnia :). Dowiadujemy się, że przy torach powinna czekać Magda i Przemas – no to pięknie! – komplet z zeszłego tygodnia! Będzie fajnie 🙂 .

Zbieramy się szybko, bo już jest kilka minut po umówionej porze. W dole uliczki widać znajome twarze. Przywitanie…

20130515_200814

20130515_200826

..krótka rozgrzewka i nie ma na co czekać…przez tory i jazda… 😀

Spodziewam się „układu sił” z zeszłej środy, czyli podziału na „dwójki”: Maciek z Przemkiem, Magda ze mną, a Anita z Czesiem i Moniką…Tak się jednak z początku nie dzieje, to „Cześki” rwą do przodu, a panowie obejmują tyły…Ale to tylko zmyłka 😉 – już za małym mostkiem Pędziwiatr testuje swoje „silniki” i wyraźnie urywa się do przodu, a kiedy dobiegamy do „biegostrady”, znika nam z oczu…Przemo nie ciągnie za nim, póki co zagaduje dziewczyny z tyłu, ja z Magdą spokojnym, równym tempem ~5:50 trzymamy się środka stawki..Z kierunku na Strzeszynek odbijamy na „cypel” i wtedy słyszymy, że ktoś nas dogania..Początkowo myślę, że to obcy, milczący biegacz, który pod górę nie chce nas wyprzedzać, ale rzucam okiem przez ramię i okazuje się, że to przyczaił się Przemo 🙂 …W ten sposób we troje przemierzamy leśne ścieżki aż do mostku. Staram się nie szarpać tempa, ale trzymać je wyraźnie 5:xx. jakoś się udaje, choć widzę, że nasz kolega mocno się hamuje, by nie wyskoczyć do przodu śladem Maćka.. ;)..

Zaglądam za nasze plecy – nikogo nie widać. Nie mam pojęcia, jak daleko za nami są „Cześki”, rzucam więc w locie pytanie, czy na nich czekamy…Decyzja jest błyskawiczna – „Biegniemy”. Myślę: „Ok, zaczekamy po zrobieniu pełnego kółka”…Rozmawiamy. Na południowym brzegu jest jeszcze sporo światła, mimo, że to już po zachodzie słońca – w lesie widać, że jesteśmy tu wcześniej, niż tydzień temu, ale też, że dzień się wydłuża…Raz po raz czuć w powietrzu niesamowity zapach bzu…Powala…..Kłębią się też stadnie małe zielone owady, trzeba uważać przy nabieraniu oddechu….(choć białkowy posiłek niczego sobie 😉 )

Ciekawi mnie, czy Maciek na nas poczeka już teraz, czy w „endorfinowym szale” 😀  pogalopował w nieznane i spotkamy się na koniec…Nic podobnego! – w miejscu, gdzie mamy w nogach ponad 5km, czyli przy podbiegu do torów, widzę białą koszulkę…Dobiegamy…Pędziwiatr wygląda, jakby stał tu wieki 🙂 . Nie widać po nim zmęczenia, tymczasem pierwsze, co mi mówi to to, że…”dał ognia” 😀  – nie dość, że obiegł jezioro, to jeszcze zwiedził Wolę…Nie wiem, skąd on czerpie tą MOC… – ponoć z nutelli, którą lubi 😉 ….

20130515_204640_hdr

Rozmawiamy chwilę, raz po raz oglądając się wyczekująco na prostą za nami…Dziewczyn nie widać, więc decydujemy się biec dalej – najwyżej dojdą nas na cyplu. Maciek wytrzymuje nasze tempo do „biegostrady”, potem się odrywa, a razem z nim Przemo…Są w przodzie…Zgodnie z przewidywaniem na „cyplu” mijamy Anitę z Czesiem i Moniką, biegnące w przeciwnym kierunku 🙂 ..Fajny widok – mijamy się, pozdrawiamy podniesioną dłonią, rzucamy w eter kilka słów i rozbiegamy w przeciwne strony 😀 .

Przy leśnym zakręcie na długi podbieg pytam Magdy, jak forma – pamiętając, że ma w nogach 4km więcej od nas trasy z domu na miejsce zbiórki…Odpowiada, że ok, możemy więc wspiąć się ścieżką w kierunku gastronomii…Planuję, jak w zeszłym tygodniu, tam właśnie zrobić odwrót. Tymczasem panowie wyrywają sprintem do przodu – „chyba się ścigają” – z podziwem patrzę, bo sam dość rozsądnie zarządzam własną mocą, a ich roznosi 😉 😉 …Są dobre sto metrów przed nami, gdy gwiżdżę i pokazuję, że razem z Magdą ostro skręcam w prawo…Nie wiem nawet, co odpowiadają i czy będą nas gonić…Koncentruję się na własnym tempie i na tym, co pod nogami :)..Wyrównuję kadencję z Magdą i biegniemy teraz, synchronicznie wystukując rytm na ścieżce 😀 Świetnie to brzmi 😀

….Zakręt…mały mostek…prosta…Już wiem, że chłopaki „polecieli” drugie kółko, bo za nami ich nie ma…Podbieg…Tu zawsze się spinam, by kolana unosić wyżej i ładnie pracować ramionami…Tu też z reguły sapałem na górce, teraz jest wydolnościowo coraz lepiej 🙂 – biegniemy dalej…Został zbieg, kolejny mały mostek i podbieg do torów…

„Cześki” już czekają, ja się nie zatrzymuję tylko za torami dorzucam do 9km jeszcze dwieście metrów. Koniec. Super! – czuję się świetnie, można się porozciągać i pogadać….

20130515_211544_lls

20130515_211549_lls

Dociera Przemo…

20130515_211611_lls

Maciek, z małym poślizgiem, melduje się na końcu…I wygląda na zadowolonego – nie wiem, gdzie bywał, ale na pewno odbyło się to w tempie superekspresu :). Monika próbuje przerzucić z mojego telefonu zdjęcia, a potem razem z dziewczynami „streczinguje” 🙂

20130515_211621_lls

20130515_211647_lls

20130515_211712_lls

🙂 Idę z sukurs Magdzie i choć te barierki są trochę wysokie, jak na moje kiepsko rozciągnięte biodra 🙂 :), też udaje mi popracować troszkę nad sobą :).

Żal się rozstawać, ale czas na powrót. Ściskamy dłoń Przema, on tu przy torach zaparkował, a z całą resztą drepczemy w kierunku osiedla…Magda odbija przy przystanku – ma jeszcze dobieg do domu. Na parkingu chwila na replay z fotek, parę słów i machamy dziewczynom na pożegnanie – nas czeka jeszcze transfer do domu ;). Miło, że mam w aucie bidon z piciem, jest okazja by uzupełnić płyn.

Tak się szybko regeneruję, że miałbym ochotę znów pobiec… 🙂 . Mówię to nieopatrznie Maćkowi, a ten – choć siedzi już w aucie –  odpowiada: „…mi dwa razy nie mówić..”. Ok, ok..SPOKOJNIE!!…Wiem i szkoda mi, że okres swobody we wspólnym bieganiu z Pędziwiatrem się kończy 🙁 🙁 , ale na dziś starczy….W końcu – nie samym bieganiem człowiek żyje, prawda??……

Tak mówią 😀 😀 .

Jak było?

Trasa: Rusałka wytartym szlakiem wokół plus dokrętka, jak przed tygodniem.

trasa

Pogoda: ciepły majowy wieczór (>15stp.), czyste niebo, delikatny wiaterek, zachód słońca, zapach bzu…..słowem – MARZENIE 🙂
Start: 20:14
Czas: 53:50
Dystans: 9,13/9,06km (Garmin/endo)
Tempo śr.: 5:52/5:57 (G/e)
Tempo max: 4:47/4:20 (G/e)
HR śr.: 162 bpm
HR max: 177 bpm

wykr-1

wykr-2

Jakie wrażenia?

Kalorie imieninowe spalone…..mam taką nadzieję 😀 …Świetnie spędzony czas, bieg spokojny, tempo zsynchronizowane z Magdą – to jest wielka zaleta, gdy dwie osoby poruszają się tym samym rytmem i z tą samą prędkością. Myślę, że każdorazowo na poziom zmęczenia wpływ ma wiele czynników, ale najważniejsze w moim przypadku to dyspozycja dnia i pogoda – dziś ta pierwsza była średnia, dlatego po głowie jednak kołatały się myśli typu „kiedy ten koniec?”, a pauza oczekująca po piątym kilometrze była w stylu „nie mam nic przeciwko” :D…ale okoliczności pozostałe – wiosenny wieczór, lekki wiaterek, fajne towarzystwo wynagrodziły trud 🙂 .

Pozostaje mi mieć nadzieję, że choć najprawdopodobniej Maciek w najbliższym czasie nie będzie miał możliwości towarzyszenia nam w środy, to jednak nie „stracimy” go całkiem i dalej będziemy mogli cieszyć się wspólnym bieganiem, do którego on wnosi tak wiele pozytywnej energii…

A tradycję biegowej środy będziemy kultywować. Bo warto 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *