Rok 1991.
Czerwiec. Stałem na schodach poznańskiej Akademii Wychowania Fizycznego..Za sobą miałem cztery przesympatyczne lata młodości i nauki w świetnym towarzystwie. Dyplom w dłoni, tytuł magistra turystyki..Dopiero co zmienił się w kraju ustrój, zniknęły z ulic rozkładane łóżka i stoliki z asortymentem wszelakim, Polska wkraczała w nową epokę, zdefiniowanego na własny sposób, kapitalizmu…Chciałem brać w nim udział. Najpierw obowiązkowo „pośredniak”, po nim hurtownia i sklep do spółki..Niestety, zawiedli ludzie..Potem ciekawa praca w zawodzie – cztery i pół roku w prężnie rozwijającej się firmie turystycznej, trochę podróży do zakątków Europy, równolegle – na własny rachunek – praca w marketingu bezpośrednim..Aż przyszedł czas na braterskie przymierze. Trwa 17 lat. Spędziłem je w aucie i za biurkiem..wśród ciekawych ludzi i niewdzięcznych papierów..
Rok 2013..
Zawsze kochałem sport…
Prawie 30 lat koszykówki. Nie, nie jestem „centrem”, ani nawet wysokim skrzydłowym..Metr osiemdziesiąt to za mało. Wciąż trzy cyfry „żywego entuzjazmu” na wadze wystarczają, bym niezłomnie trwał na parkiecie.
Ponad 5 lat latam na paralotni. Nie uprawiam akrobacji, latam rekreacyjnie. W kraju za wyciągarką, za granicą w górach. Patrzę na świat spod chmur. Czuję się wolny. Jak ptak. Marzę…
Od półtora roku biegam. Nie dla sukcesów, nie gonię z zawodów na zawody, choć czasem w nich uczestniczę. Biegam dla radości z bycia w ruchu, pośród przyrody, dla poczucia wolności..Na przekór bólowi, zmęczeniu i życiowej przeciętności. Robię coś dla siebie. Coś fajnego i to jest moje.
W biegu żyję i żyję, biegając 🙂
Na imię mam P@weł.
Witam Was i zapraszam – biegnijcie z „wciąż niedojrzałym, młodym duchem” facetem po 40-tce. To całkowicie bezpieczne – w moim tempie nie zgubicie się, ani nie zostaniecie w tyle 🙂