Parabiegowy „przerywnik” w Room 55…
Wciąż gnamy…Życie pędzi czasem rytmem szalonym, tempem etiopsko-kenijskim, a my, poza naszymi biegowymi „chwilami”, nie mamy szansy porozmawiać…Owszem, łączymy jedno z drugim – każdy nasz trening jest okazją, by wciąż i wciąż lepiej się poznawać, nawet obrane tempo często celowo jest konwersacyjne….Ale…brakuje takiej prawdziwej chwili spokoju…miejsca, w którym wszyscy razem możemy usiąść, niekoniecznie w biegowych „rajtuzkach” 🙂 i po prostu z radością sobie pobyć…..
No chyba, że hasło rzuci Anita 🙂 ….
Trochę już wody w rzece upłynęło, a nam na liczniku przybyło kilometrów od ostatniej imprezy „roomowej” 🙂 . Tym bardziej ucieszył mnie kilka tygodni temu niespodziewany wpis w fanpage’owym dziale „Wydarzenia”, jaki zainicjowała nasza Iskierka…”Na piwko albo dwa”. Pochłonięta ostatnio bez reszty pracą, osobistymi sprawami, lecząca dolegliwości nasza „fejsowa” Pani Kierownik, jak Fenix z popiołów nagle objawiła się nam, od razu tak miło rzucając na kolana 🙂 . Pomysł BOMBA! – od dawna, a właściwie całą wiosnę i lato, miałem ochotę pogwarzyć i pośmiać się w sympatycznych pub’owych okolicznościach, ale pomyślałem, że teraz urlopy…wakacje…wyjazdy…czyli te wszystkie „przeciw”, które uszczupliły frekwencję na naszych niedzielnych zajęciach, teraz staną w poprzek imprezie…Tak pomyślałem…Czas szybko minął, a niewielki odzew na stronie jakby potwierdzał moje obawy….Do dziś.
Tak już mam, że jak planów nie mam żadnych, to i dzień się dłuży, a ja się snuję…Jak jest coś „w grafiku”, to włącza się „turbo” i ciężko jest się ze wszystkim wyrobić…Tak jest i dziś, nie mam spokoju i komfortu ogarnięcia się przed wyjściem – ba, nagle w biurze załapuję, że trzeba jeszcze to i tamto zrobić….A cenne minuty uciekają….
Zdążyłem tylko przed zamknięciem „przybytku” wysłać eskę do Pędziwiatra – nie wiem, czy jest już w Poznaniu, ale jeśli tak, miło byłoby go zobaczyć…Tylko tyle…W domu nie mam na nic czasu…Oczywiste jest, że auto zostaje w garażu, a ja podskoczę na Stary Rynek tramwajem, ale czas ucieka jak powietrze z przebitego koła….Na dodatek dostaję info od Anity, że się spóźni (!)…No ładnie! – organizatorka i pomysłodawczyni, ta, która nas zwołała…będzie późnej…A ja tak liczyłem, że właśnie z tego względu będzie pierwsza, a ja zamelduję się ze spokojem na Starówce…Liczyłem, bo zostało 20 minut do spotkania, a ja wciąż w domu….Wzywam taxi, nie mam wyboru, w mieście trwa przebudowa na miarę tej powojennej, więc nie wiem nawet, jak jeżdżą tramwaje – taxi uprości sprawę, ale szans na punktualne dotarcie…już niestety nie da…..
Tak naprawdę z całego naszego grona obstawiam póki co obecność Agnieszki i Magdy, tuż przed wejściem do taksówki potwierdził się również Pędziwiatr 🙂 … Dopisuję do „listy” też Bliźniaków, choć w ich przypadku nie było sygnału….. Kiedy wysiadam i robię pierwsze kroki w stronę Rynku, dzwoni do mnie Kuba 🙂 – ostatnio leczący kontuzję i dawno nie widziany – teraz czeka już z kilkoma osobami przed lokalem…No to świetnie!!! Spotykamy się po 5ciu minutach i zajmujemy miejsca wewnątrz…Prócz Kuby jest też druga Magda – również dawno nie widziana, Marek-Bliźniak, ze swoją dziewczyną, Justyną i znajomymi…Dociera Agnieszka i Mistrz – Maciej 🙂 , a potem z uśmiechem na twarzy, Magda, uzupełniając nasze środowe Trio :). W takim składzie rozpoczynamy spotkanie, czekając na pozostałych…
Impreza się rozkręca, humory dopisują….jest zaje-fajnie 😀
W okolicy 21ej pojawia się Przemo, a skład zamyka nie kto inny, jak Anita 🙂 – dobrze że dotarła, bo jak się okazało, nie było to wcale takie oczywiste….
Stara gwardia znów razem…:)
Rozmowy zaczynają się od tematów biegowych, a później dotykają baaaaaaardzo szerokiego spektrum…… Bawimy się przednio, w międzyczasie dostaję drogą „fejsową” nieoczekiwaną propozycję udziału w biegu firmowym od naszych fajterów, Arka i Doroty, którzy dziś nie mogli być z nami…Miłe to wyróżnienie dla mnie, ale koliduje terminowo, więc ostatecznie „angaż” dostaje sam Mistrz – to jednak świetny transfer, o lepszy trudno 😀 ….
I tak nam przesympatycznie biegnie czas – to niesamowite, że na przestrzeni tego niecałego roku, przebieganych trzech pór roku na tyle się zżyliśmy, że teraz tak nam ze sobą dobrze 😀 …Nawet zaproszeni goście świetnie się bawią 🙂 ….
Bo bieganie nie polega tylko na szybkim pokonywaniu przestrzeni, bieganie to przede wszystkim…ludzie 🙂
Myślę o tym, samotnie przemierzając miasto pogrążone we śnie…O tym co zostało powiedziane…i tym, co powiedzieć sobie nie zdążyliśmy 😀 ….. Kolejne okazje jednak przed nami, tak jak i kilometry, które pokonamy….Słabości również 😀 .
Razem.
******