Sobota 31.08.2013r.

 

Szybkie czterysta…i samotność biegacza…

Wczoraj chodziło mi po głowie, by pobiegać, ale jakoś samemu brakowało mi iskry…Coś jest w tym bieganiu „z kimś”, że gdy przychodzi ruszyć „cztery litery” solowo, mało jest chęci…Nie chodzi o brak motywacji, czy ochoty na trening, bo to jest zawsze, ale…o perspektywę samego biegu – samotne tłuczenie kilometrów jest jak „robota” przy „pracy”, „fastfood” przy „wykwintnej kolacji we dwoje przy świecach”, „gra naszego drugoligowca” przy „Grand Derbi Barca-Real” 😀 😀 ….Poziom emocjonalnego zaangażowania kosmicznie różny 🙂 – ot, trzeba to zrobić i koniec. Wczoraj mało miałem ochoty na „tyrkę” – bo tym najczęściej kończą się solowe wypady, postanowiłem poczekać na dzisiejszy BBL. Czytaj dalej