Tropiki..końskie muchy..kałuże potu…
Taki weekend musiał nadejść. Niestety – z biegowego punktu widzenia. Coś mi się postrzeganie zmieniło od zeszłego roku, bo mając przed sobą urlopowanie jedynie weekendowe, zawsze starałem się zmykać tam, gdzie fajniej i gdzie dalej od codzienności. W te wakacje, biegając od długiego czasu cyklicznie w soboty i niedziele na zajęciach, a w środy z przyjaciółmi…żal mi jest porzucać te spotkania dla jakiegoś plażowania, czy nawet sympatycznego nic-nie-robienia nie-wiadomo-gdzie… 😀 😀 Czytaj dalej