Historycznie…
Tak – po raz pierwszy na obcej, włoskiej ziemi, po raz pierwszy m.in. w asyście Marka, przyjaciela, z którym latam od pięciu lat, a który jest „ojcem chrzestnym” mojego biegania 😀 . Paradoksalnie jeszcze nie przetruchtaliśmy razem nawet centymetra 😉 … Do dziś 🙂 Czytaj dalej