Sobota 22.02.2014r.

Na żywioł…

Piękny poranek…Ledwie otwieram powieki, a już radość w sercu na widok słońca 🙂 …Działa jak magnes – coś jest w jego promieniowaniu i tych naszych hormonach, że z nim żyje się i działa z większą werwą 😀 . Przyda mi się dziś bardzo – pomijam fakt, że przede mną kolejny bieg z cyklu Grand Prix, istotniejsze jest to, że gdzieś w duszy kołacze smutek…Nie będzie dziś takiej zabawy, jaka była podczas ostatniego biegu…Nie wiem, czy kiedykolwiek to się powtórzy, ale dziś na pewno nie.. 🙁 …Zabraknie Magdy, Maćka, Piecha, Magdy B. ….Oni tworzą atmosferę, tą otoczkę przed i po biegu…Być może paradoksalnie w całej tej zabawie właśnie o to chodzi, by dzielić się między sobą endorfinami, wzajemnie celebrować radość biegania….zamiast w ciężkiej orce „urywać” z życiówki kilka sekund, samotnie walcząc za linią mety z mdłościami….Przynajmniej ja mam takie wrażenie…. Czytaj dalej

Czwartek 20.02.2014r.

 

Czytanie nieba…

Czwartek mi jakoś nie wychodzi. Od rana mam problemy, w ogóle ostatni czas jest trudny…bardzo stresogenny. Bieganie stało się wentylem, magicznym zaworkiem 😉 , który odkręcam w takie dni, jak dzisiejszy, wieczorem i reguluję ciśnienie w głowie…Jest katalizatorem…buforem, oczyszczającym moje myśli…To jeden z głównych powodów, dla których wyczekuję spotkania… Czytaj dalej

Niedziela 16.02.2014r.

 

Od bezludzia po tłumy…

Lubię niedzielne poranki 🙂 . Na ulicach pusto, czuć, że to dzień wolny od pracy…Dziś jest podobnie…Jadąc, mogę się relaksować, wiem, że dojadę na czas, a dane mi też w spokoju pogapić się na nielicznych przechodniów i biegaczy, mknących chodnikami przed siebie..Jest w tym jakieś misterium, coś, co gubimy w zwykły dzień, gdy wszędzie nam spieszno…Auta gnające bez opamiętania i ludzie – zamyśleni, bez uśmiechu, jakby nieobecni…Od poniedziałku do piątku – bo w sobotę jest już troszkę inaczej, nie wszyscy muszą się zrywać wcześnie do służbowych zajęć…Ale niedziela – to święto 😀 …Dla niektórych błogie lenistwo, dla innych szansa, by po tygodniowym stresie wskoczyć w sportowy ciuch i poszukać ukojenia w naturze… Czytaj dalej

Sobota 15.02.2014r.

 

Browarna Mila czyli Spieprzaj Dziadu!

Myśli moje wciąż są zawieszone przy czwartku i tym naszym wieczornym „spontanie”, który tak zaskoczył Magdę 🙂 , a tu czas zbierać się na BBLa…Nie „czuję” tej soboty – zawsze towarzyszył mi Maciek, dziś mam pojechać sam…Próbuję jeszcze do niego smsować, ale telefon milczy…W programie dnia mamy rywalizację, która zrodziła się z pomysłu Agaty: Browarna Mila, czyli galop po naszej treningowej pętli w lesie, na trenach za Maltą. W obliczu ostatnich kłopotów z achillesem i kolanami, brakuje mi entuzjazmu, ale może to wynik perspektywy solowej wyprawy na Browarną…Nie wiem… Czytaj dalej

Czwartek 13.02.2014r.

 

Run & Joga & Happy Birthday

Wracam na swoje 🙂 . Ten dzisiejszy dzień miał w zamyśle wyglądać inaczej, ale kontuzje zmieniły plany i przymiarki. Najprawdopodobniej będzie dziś jedynie trio: Magda B., Agnieszka i ja. Pisząc o zmianie planów miałem głównie na myśli naszą Magdę. Dziś bowiem obchodzi urodziny i gdyby biegała z nami, na pewno nasza herbatka Strzeszynkowa miałaby inny wymiar, byłaby też okazja do uścisków i odśpiewania „Sto lat!”…A tak…Trzeba to odłożyć…Przynajmniej tak sądziłem, gdy tydzień temu postanowiliśmy z Team’em o tajnej misji upominkowej 😉 …Wczoraj wieczorem jednak zaświtała mi myśl, że nieobecność niekoniecznie musi być przeszkodą, liczy się nasza inicjatywa i kreatywność 😀 ..Postanowiłem pogadać o tym wieczorem z dziewczynami 😉 Czytaj dalej

Niedziela 09.02.2014r.

 

Trasą olsztyńskiego Grand Prix…

Wczorajsze bieganie było w znajomych terenach, na dziś zaplanowałem to, co mnie kręci najbardziej – przygodę 😀 , czyli odkrywanie „nowego” 😀 . Na fejsie często śledzę wpisy z Grand Prix zBiegiemNatury, które odbywają się poza Poznaniem, zawsze ciekaw jestem, jakie są te „piątki” w innych lokalizacjach 😉 . Naszą znam doskonale – przecieram te kąty treningowo, swego czasu ominął mnie sympatyczny wypad przyjaciół do Wrocławia, kiedyś w cichych planach była Bydgoszcz…Dziś jestem w Olsztynie i chcę przetruchtać tutejszą trasę zawodów, pierwszą poza swoim miastem 😀 . Czytaj dalej

Sobota 08.02.2014r.

 

Solowo warmińskim przełajem…

Wywiało mnie. Wyjazd „wisiał” nade mną już od dłuższego czasu i wiedziałem, że w któryś z weekendów będę musiał zostawić moją „biegową rodzinę” – jak o nas ciepło mówi Jola – i pomknąć do Olsztyna. Uwielbiam to miasto. Zaglądam tu od 10ciu lat i za każdym razem zachwycam się wzgórzami i jeziorami, których tu nie brakuje. Jest mnóstwo przestrzeni, a wokół są cudowne lasy, które mogą być marzeniem każdego biegacza terenowego 🙂 . Sprzęt obowiązkowo znalazł się wczoraj w bagażniku, a w głowie już były plany, dokąd mnie poniesie 😉 … Gdyby nie 5-godzinna podróż, która i tak wczoraj minęła nad wyraz spokojnie, jak na czas zimy, pewnie bywałbym tu częściej, a tak…nie było mnie tu…okrągły rok… 😮 Czytaj dalej

Czwartek 06.02.2014r.

 

Osłabieni…

Podobno w amatorskim sporcie, a zwłaszcza w bieganiu nie powinniśmy zadawać pytania: „czy ulegniemy kontuzji?”, ale…”kiedy?” . Jesteśmy w sposób naturalny na nią narażeni, bo najczęściej mieszamy zapał i ogrom entuzjazmu z różnym stopniem przygotowania, różną wiedzą, a do tego wspomagamy się różnej jakości sprzętem…Każdy, kto już przetruchta trochę kilometrów, kto zaczyna brać udział w rywalizacji, kto czuje progres i MOC…prędzej czy później poznaje gorycz przymusowej pauzy..Na ostatnim GP bawiliśmy się świetnie, ale każdy z nas na coś narzekał…I to „coś” zabiera z reguły część przyjemności, a co gorsza – niesie ryzyko, że pauza może się wydłużać, jeśli nie damy ciału odpocząć… Czytaj dalej

Niedziela 02.02.2014r.

 

Wiosenny poranek…

Po wczorajszych emocjach kurz nie opadł…Facebook rozhuczał się na dobre popołudniem, a emocje przeniosły on-line 😀 . Ja tez pożeglowałem 🙂 . Było w nagrodę czerwone wino i muzyka, w której zasłuchałem się do nocy. Spać wygoniła mnie perspektywa kurczącego się czasu na sen 😉 … bo na 9tą byłem już mówiony z dziewczynami na spokojny Rusałkowy trucht i „opowieści dnia wczorajszego” 😀 . Czytaj dalej

Sobota 01.02.2014r.

Amazing run…
czyli bieg nr IV Grand Prix Poznania zBiegiemNatury 🙂

Wokół ciemno…Widzę to bez otwierania powiek…”Zaspałem?” – ta myśl mnie gwałtownie zelektryzowała…trwam tak przez chwilę, wybudzając zmysły…”Nie, za ciemno..” – odpowiadam sam sobie…Sięgam jednak po komórkę i zerkam zaspanym wzrokiem…Jeszcze godzina…Ulga…Mogę jeszcze chwytać sen…Ale czy się da?…Głowa nie pozwala…Klasyczny „stand-by”… Czytaj dalej