Na drodze do pierwszego tysiąca…
Wiedziałem, że im bliżej końca tygodnia, tym częściej będę marszczył brwi na myśl o wyjeździe…Ni w ząb mi pasuje coraz bardziej sobota i niedziela poza domem… 🙁 . Niestety, scenariusz jest nieuchronny, bo związany z dość prestiżową uroczystością w rodzinie, na której nie wypada nie być, ale burzy wszystko, co ten weekend miał przynieść…Bieganie, najważniejszy mecz piłkarski ligowego sezonu…Wyjazd tam, gdzie będzie i sporo osób, i impreza, i znajomi…to nie są dobre okoliczności ani do biegania, ani do oglądania tv, tym bardziej, że jakiś idiota zaplanował na piłkarski hit na 13:30… Czytaj dalej