Oddech zimy…
Przecieram oczy ze zdumienia. Roletę w kuchni podniosłem machinalnie, właściwie w półśnie – swoją drogą, ileż to ludzi w sobotnie poranki zostawia w spokoju rolety jeszcze przez dobrą godzinę…półtorej? A ja już na nogach 😉 ….7:50. Właśnie miałem robić kawę, ale na moment mnie sparaliżowało, gdy to zobaczyłem. Zazwyczaj zielona trawa w ogrodzie szkliła się bielą…”Co, do licha, ZIMA?”…Rzut oka na termometr. Od razu „trzeźwieję” 😉 : ledwie 2 stopnie powyżej zera!….”No pięknie, to czas przywdziać rajtuzki…” pomyślałem zdruzgotany…. Czytaj dalej