Sobota 19.10.2013r.

 

Oddech zimy…

Przecieram oczy ze zdumienia. Roletę w kuchni podniosłem machinalnie, właściwie w półśnie – swoją drogą, ileż to ludzi w sobotnie poranki zostawia w spokoju rolety jeszcze przez dobrą godzinę…półtorej? A ja już na nogach 😉 ….7:50. Właśnie miałem robić kawę, ale na moment mnie sparaliżowało, gdy to zobaczyłem. Zazwyczaj zielona trawa w ogrodzie szkliła się bielą…”Co, do licha, ZIMA?”…Rzut oka na termometr. Od razu „trzeźwieję” 😉 : ledwie 2 stopnie powyżej zera!….”No pięknie, to czas przywdziać rajtuzki…” pomyślałem zdruzgotany….

Pamiętam, jak tegorocznej wiosny, która nie chciała za diabła nadejść, razu pewnego umówiłem się z Maćkiem i Anitą na poszuranie na Marcelinie…Pierwszy raz, po przeraźliwie długiej zimie, ubrałem na siebie…krótkie spodenki :D. Mogły w międzyczasie wracać do kraju najdziwniejsze ptaki, mogły kiełkować wymyślne kwiaty, ale ja, dopiero w tamtej chwili, poczułem, że…zima umiera, a nadchodzi lepsze…fajniejsze….cieplejsze… 😀 😀

Zimowy garniturek założony – poza legginsami, w których wyglądam jak podstarzały artysta z Jeziora Łabędziego 😉 , zarzucam na siebie, poza koszulką termo, również bluzę – dziś zajęcia na stadionie, a tam ruch przeplata się ze statycznymi ćwiczeniami, więc i wychłodzić się łatwo. Najwyżej po zajęciach, gdy pójdę pobiegać, zrzucę ją, a założę lekką koszulkę techniczną na wierzch, albo wiatrówkę 😉 …Jak talizman zabieram ze sobą również krótkie spodenki – a co! – do zmian trzeba się adaptować stopniowo, jak temperatura podskoczy, zrobię na parkingu mały streaptease :D, przynajmniej będzie wesoło 😉 .

Już wyjście z domu mogło powalić….Brrrrrrrrr….O żesz!!! Szybko do auta, w aucie ogrzewanko i w drogę. Dobrze, że pojazd pod dachem, bo byłoby na rozgrzewkę skrobanie szyby 🙂 .

Pierwszy miły akcent przeżywam na dojeździe do parkingu – mijam i macham Magdzie 🙂 . „Pewnie przybiegła” pomyślałem i się nie pomyliłem 😉 . „Tylko kawaaałek…” odpowiada, po przywitaniu. Wchodzimy na stadion…Mimo zapowiedzi naszej Agnieszki, że wybiera dziś rower, ma jednak zamiar pojawić się wśród nas 🙂 – póki co, jej nie widzę 🙂 ….Madzia utyskuje na nowe buty, że brzydkie, że przepłaciła i że znalazła ładniejsze – ten ostatni wydaje się chyba argumentem zasadniczym 😉 …Mnie się podobają, czerń i róż – to pierwsze pasuje do przygód w terenie, to drugie…do jej ulubionej kolorystyki 🙂 . Wszystko wg mnie w porządku 😀 . No gdyby nie istnienie innych, ładniejszych 😀

W naszym narożniku już kilka osób czeka – nie stoją, tylko poruszają się w miejscu, bo chłód jest dotkliwy. Przepraszam się z moim strojem za ironię – czuję komfort, dobrze, że się tak wyszykowałem 😉 . Dociera Agnieszka 🙂 . Team w komplecie. Są obaj Bliźniacy, są znajomi, jest – co najważniejsze – głównodowodząca, Aga S. Rozpoczynamy kółeczkiem rozgrzewkowym, jak tradycja nakazuje. Potem formujemy szyki na prostej i w dwóch rzędach wykonujemy ćwiczenia. Nasza trener wprowadza dziś do repertuaru slalom pomiędzy rozstawionymi na linii uczestnikami, a potem zadanie utrudnia – amplituda biegu wzrasta, gdy każdy „żywy słupek” zaczyna się poruszać na szerokości dwóch torów 😀 . Niestety moje E75 tracą przyczepność na jednym z kolejnych zakrętów i zaliczam „kontrolowaną glebę” 😉 – niech żyje zgrabność 😉 . Po dawce ruchu wędrujemy pod mur 🙂 na wymachy kończynami i pompki „na stojąco” 😉

20131019_095207

20131019_095214

Na drugą część zajęć, Agnieszka zabiera nas, jak ostatnimi czasy, na płotki…Przyjmuję to ze stonowanym entuzjazmem, ucinając sobie „na boku” pogaduchy z Szymonem, którego dawno  nie widziałem i Arkiem…

20131019_095554

Biorę się na sposób już przetestowany – uczestniczę w ćwiczeniach, ale przeplatam to robieniem zdjęć 😀

20131019_100244

Agnieszka dobrze odnajduje się w kontakcie z „prasą ” 😀 …

20131019_100317

Skupiamy się na prawidłowej technice pokonywania przeszkód, choć dla wielu samo obcowanie z nimi jest wyzwaniem 🙂 . Wszyscy jednak dobrze się bawią … 🙂

20131019_101856

Magda, jak na lekką i zgrabną osobę przystało…przefruwa z wdziękiem nad nimi 😀 ..

20131019_101858

Inni też je szturmują, gdy ja…się obijam bez akredytacji;)

20131019_101901

20131019_101908

20131019_101914

Na koniec grupujemy się najpierw w szerszym okręgu, potem zacieśniamy „znajomości” 😉 – Agnieszka namawia nas do łapania się wzajemnego za kostki 😀 … Jest wiele uciechy 😉 …

Finał jak zwykle przed aparatem na rodzinnej „sweet-foci” 🙂 .

Już przed zajęciami Magda zadeklarowała chętnie wspólne bieganie nad Rusałką – auto zostawiła przy rogatce po drugiej stronie jeziora, więc i tak musi do niego podreptać. Aga też jest chętna, zabiera się z nami Arek, który wrócił po dłuższej pauzie i dziś kawałek nam potowarzyszy 🙂 . Zimno jest więc ruszamy bez zbędnych ceregieli…Trochę jednak za szybko, bo zapominam zmienić buty na Mizunki – mówi się trudno 😉 … Tempo standardowo nam się stabilizuje w okolicy 5:40-50. Pokonujemy dystans do gastronomii i przez „cypel” wracamy nad Rusałkę. Tu Arek się odłącza, a nasz Team biegnie standardowym dużym kółkiem. Pogaduchom nie ma końca, jak zwykle zresztą 🙂 …Przy mostku rozciąganie, Aga chce już wracać, mi jest zdecydowanie za mało, więc ruszam, odprowadzić Magdę 🙂 . „Ale wolniutko…” mówi z uśmiechem…”Tiaaa” myślę sobie – 5:40 jest magiczne, jakby się nie poruszać i tak tempomat robi swoje 🙂 .  Magda nie czuje się jeszcze dobrze po infekcji czwartkowej, ale po prędkości tego nie widać :). Nie obiegamy drugi raz cypla, biegnę, by odprowadzić ją do podbiegu w stronę rogatki. Gadamy sporo o bieganiu, o wszystkim…Dla mnie wspólnie przegadane w truchcie chwile są najcenniejsze – chyba wszyscy razem w tym odnaleźliśmy się najbardziej 😀 . A przy okazji – biegamy coraz szybciej i dalej 😉 .

Magda odbija przy podbiegu. Patrzę na oddalający się „róż”, jak zlewa się z kolorami lasu…Zostałem sam na sam ze sobą. Robi się groźnie, bo załapałem kilka wypoczynkowych oddechów :D…”To co..4:30 do mostku?” 😀 pytam sam siebie pod nosem…”Dajesz, dajesz” mobilizuję się słowami Maćka…Coraz bardziej wydłużam szybsze odcinki – tym razem będzie to ~1.5km. Staram się biec równo, bez zrywów i lekko – na tyle, na ile się nauczyłem…Motylem nie jestem, ale zawsze można trochę poudawać 😀 … Serducho pracuje spokojnie, oddech jest rytmiczny i głęboki. Co chwila zerkam na nadgarstek  – jest dobrze…No może nie mam na stałe tego samego odczytu, ale 5:00 staram się nie przekraczać. Przy mostku muszę kilka sekund pospacerować w kółko, ale szybciuchno przechodzę do truchtu – „trzeba się uczyć odpoczywać w biegu!” przypominają mi się słowa któregoś z trenerów 😉 ….500 metrów wystarcza, bym „wrócił” :)…Poza tym te dodatkowe metry ładnie dopisują mi się do „zamknięcia” dziś „dychy” :)…W zamiarze miałem zrobić kilometrową pętelkę wolniutko, 6:15, ale na nawrotce w lesie jestem już na tyle „ogarnięty”, że myślę sobie: „a co ja będę się ślimaczył..na drugą połówkę dorzucę znów trochę do pieca”…Przyspieszam, by na zegarku zniknęła „5ka” z przodu, a pojawiła się „4ka”. No – tak jest dobrze 🙂 . Szybko melduję się przy mostku i znów, by odpocząć, ruszam truchcikiem – tym razem wzdłuż torów w drugą stronę, do jednego z wielu tu miejsc pamięci pomordowanych tu przez Niemców więźniów z Fortu VIIgo. Zegarek oznajmia zakończenie zmagań na 10ciu kilometrach 🙂 …Mogę wrócić spokojnie do mostku i poćwiczyć. Kończę w stylu podobnym do zeszłotygodniowego – leżę na murku i robię brzuszki – ćwiczeń nigdy za wiele 😉 . Nie przeginam jednak z czasem, czeka mnie za chwilę wizyta u klienta, a potem prosto od niego jazda na groby do Konina….A zatem…

Rusałko – do jutra!! 😀

Garmin podpatrywał…

Wrażenia…

Zimno. Na szczęście trauma trwała krótko. Jutro ma być cieplej, ba – dzieisjszym południem już temperatura powędruje w górę 🙂 … Nie chcemy Cię tu jeszcze zimo, „daj na luz” – wyszalejesz się w styczniu i lutym 😉 …Jutro chcemy mieć komfort biegania, parafrazując pewnego „polityka” powiem: „spieprzaj dziadu!” ….choć zima to rodzaj żeński 😀 .

Strasznie lubię bieganie w naszym Teamie. Zawsze podpisywałem się pod opinią, że z facetem, nawet najlepszym kumplem, można sympatycznie…pogwarzyć i wypić piwo 😀 (niech się moi przyjaciele nie obrażają, czytając te słowa 🙂 )..W towarzystwie kobiety facet się ubogaca 😀 . Ciężko wyłuszczyć to dokładnie, ale jako płci przeciwne mamy tak różne patrzenie na wiele spraw, że wymiana zdań często czyni nas mądrzejszymi i pozwala zrozumieć wzajemnie postawy i zachowania, przyjmowane w życiu. My jesteśmy duzi, nie boimy się zadawać często bezpośrednich pytań i udzielać równie bezpośrednich odpowiedzi. To przyspiesza edukację, pogłębia nasz kontakt, czyni go ciekawym, a chwilami wręcz pasjonującym 😀 😀 …

Przynajmniej mogę to powiedzieć za siebie 😀

I dlatego umówiliśmy się jutro….godzinę wcześniej 😀 😀 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *