Niedziela 23.02.2014r.

 

Radosnym truchtem przed siebie…

Chyba w nagrodę za przedpołudniowy trud, wczoraj przyszła miła wiadomość, jak jaskółka, która oznajmia wiosnę 😀 … Magda, wciąż lecząca kontuzję, zjawi się dziś, by nam towarzyszyć – na rowerze. Bardzo mnie to ucieszyło, bo brak jej „iskierki” (i Maćkowego entuzjazmu) są cały czas odczuwalne, a wczoraj były szczególnie. Mija 21 dni od ostatniej wspólnej eskapady po terenie. Zapowiedź jej pojawienia się odbieram jako wyraźny znak, że idzie ku lepszemu, że czas do wspólnego biegu jest już bardzo bliski 😀 😀 . Brakowało nas Magdzie, a my tęskniliśmy za nią – teraz, choć na dwóch kółkach, ale będzie znów z nami 😀 . Ja szczególnie wiążę się z ludźmi emocjonalnie, wiele dla mnie znaczy, gdy razem rozwijamy pasję, coś wspólnie przeżywamy i odczuwam ich brak – dlatego teraz cieszę się na spotkanie z Magdą ogromnie i rowerowa formuła uczestnictwa wcale mi nie przeszkadza. Wiem, że razem z nią, Agnieszką i Jolą spędzimy świetne przedpołudnie  🙂 . Czytaj dalej

Sobota 22.02.2014r.

Na żywioł…

Piękny poranek…Ledwie otwieram powieki, a już radość w sercu na widok słońca 🙂 …Działa jak magnes – coś jest w jego promieniowaniu i tych naszych hormonach, że z nim żyje się i działa z większą werwą 😀 . Przyda mi się dziś bardzo – pomijam fakt, że przede mną kolejny bieg z cyklu Grand Prix, istotniejsze jest to, że gdzieś w duszy kołacze smutek…Nie będzie dziś takiej zabawy, jaka była podczas ostatniego biegu…Nie wiem, czy kiedykolwiek to się powtórzy, ale dziś na pewno nie.. 🙁 …Zabraknie Magdy, Maćka, Piecha, Magdy B. ….Oni tworzą atmosferę, tą otoczkę przed i po biegu…Być może paradoksalnie w całej tej zabawie właśnie o to chodzi, by dzielić się między sobą endorfinami, wzajemnie celebrować radość biegania….zamiast w ciężkiej orce „urywać” z życiówki kilka sekund, samotnie walcząc za linią mety z mdłościami….Przynajmniej ja mam takie wrażenie…. Czytaj dalej

Czwartek 20.02.2014r.

 

Czytanie nieba…

Czwartek mi jakoś nie wychodzi. Od rana mam problemy, w ogóle ostatni czas jest trudny…bardzo stresogenny. Bieganie stało się wentylem, magicznym zaworkiem 😉 , który odkręcam w takie dni, jak dzisiejszy, wieczorem i reguluję ciśnienie w głowie…Jest katalizatorem…buforem, oczyszczającym moje myśli…To jeden z głównych powodów, dla których wyczekuję spotkania… Czytaj dalej

Niedziela 16.02.2014r.

 

Od bezludzia po tłumy…

Lubię niedzielne poranki 🙂 . Na ulicach pusto, czuć, że to dzień wolny od pracy…Dziś jest podobnie…Jadąc, mogę się relaksować, wiem, że dojadę na czas, a dane mi też w spokoju pogapić się na nielicznych przechodniów i biegaczy, mknących chodnikami przed siebie..Jest w tym jakieś misterium, coś, co gubimy w zwykły dzień, gdy wszędzie nam spieszno…Auta gnające bez opamiętania i ludzie – zamyśleni, bez uśmiechu, jakby nieobecni…Od poniedziałku do piątku – bo w sobotę jest już troszkę inaczej, nie wszyscy muszą się zrywać wcześnie do służbowych zajęć…Ale niedziela – to święto 😀 …Dla niektórych błogie lenistwo, dla innych szansa, by po tygodniowym stresie wskoczyć w sportowy ciuch i poszukać ukojenia w naturze… Czytaj dalej

Sobota 15.02.2014r.

 

Browarna Mila czyli Spieprzaj Dziadu!

Myśli moje wciąż są zawieszone przy czwartku i tym naszym wieczornym „spontanie”, który tak zaskoczył Magdę 🙂 , a tu czas zbierać się na BBLa…Nie „czuję” tej soboty – zawsze towarzyszył mi Maciek, dziś mam pojechać sam…Próbuję jeszcze do niego smsować, ale telefon milczy…W programie dnia mamy rywalizację, która zrodziła się z pomysłu Agaty: Browarna Mila, czyli galop po naszej treningowej pętli w lesie, na trenach za Maltą. W obliczu ostatnich kłopotów z achillesem i kolanami, brakuje mi entuzjazmu, ale może to wynik perspektywy solowej wyprawy na Browarną…Nie wiem… Czytaj dalej

Czwartek 13.02.2014r.

 

Run & Joga & Happy Birthday

Wracam na swoje 🙂 . Ten dzisiejszy dzień miał w zamyśle wyglądać inaczej, ale kontuzje zmieniły plany i przymiarki. Najprawdopodobniej będzie dziś jedynie trio: Magda B., Agnieszka i ja. Pisząc o zmianie planów miałem głównie na myśli naszą Magdę. Dziś bowiem obchodzi urodziny i gdyby biegała z nami, na pewno nasza herbatka Strzeszynkowa miałaby inny wymiar, byłaby też okazja do uścisków i odśpiewania „Sto lat!”…A tak…Trzeba to odłożyć…Przynajmniej tak sądziłem, gdy tydzień temu postanowiliśmy z Team’em o tajnej misji upominkowej 😉 …Wczoraj wieczorem jednak zaświtała mi myśl, że nieobecność niekoniecznie musi być przeszkodą, liczy się nasza inicjatywa i kreatywność 😀 ..Postanowiłem pogadać o tym wieczorem z dziewczynami 😉 Czytaj dalej

Niedziela 09.02.2014r.

 

Trasą olsztyńskiego Grand Prix…

Wczorajsze bieganie było w znajomych terenach, na dziś zaplanowałem to, co mnie kręci najbardziej – przygodę 😀 , czyli odkrywanie „nowego” 😀 . Na fejsie często śledzę wpisy z Grand Prix zBiegiemNatury, które odbywają się poza Poznaniem, zawsze ciekaw jestem, jakie są te „piątki” w innych lokalizacjach 😉 . Naszą znam doskonale – przecieram te kąty treningowo, swego czasu ominął mnie sympatyczny wypad przyjaciół do Wrocławia, kiedyś w cichych planach była Bydgoszcz…Dziś jestem w Olsztynie i chcę przetruchtać tutejszą trasę zawodów, pierwszą poza swoim miastem 😀 . Czytaj dalej

Sobota 08.02.2014r.

 

Solowo warmińskim przełajem…

Wywiało mnie. Wyjazd „wisiał” nade mną już od dłuższego czasu i wiedziałem, że w któryś z weekendów będę musiał zostawić moją „biegową rodzinę” – jak o nas ciepło mówi Jola – i pomknąć do Olsztyna. Uwielbiam to miasto. Zaglądam tu od 10ciu lat i za każdym razem zachwycam się wzgórzami i jeziorami, których tu nie brakuje. Jest mnóstwo przestrzeni, a wokół są cudowne lasy, które mogą być marzeniem każdego biegacza terenowego 🙂 . Sprzęt obowiązkowo znalazł się wczoraj w bagażniku, a w głowie już były plany, dokąd mnie poniesie 😉 … Gdyby nie 5-godzinna podróż, która i tak wczoraj minęła nad wyraz spokojnie, jak na czas zimy, pewnie bywałbym tu częściej, a tak…nie było mnie tu…okrągły rok… 😮 Czytaj dalej

Czwartek 06.02.2014r.

 

Osłabieni…

Podobno w amatorskim sporcie, a zwłaszcza w bieganiu nie powinniśmy zadawać pytania: „czy ulegniemy kontuzji?”, ale…”kiedy?” . Jesteśmy w sposób naturalny na nią narażeni, bo najczęściej mieszamy zapał i ogrom entuzjazmu z różnym stopniem przygotowania, różną wiedzą, a do tego wspomagamy się różnej jakości sprzętem…Każdy, kto już przetruchta trochę kilometrów, kto zaczyna brać udział w rywalizacji, kto czuje progres i MOC…prędzej czy później poznaje gorycz przymusowej pauzy..Na ostatnim GP bawiliśmy się świetnie, ale każdy z nas na coś narzekał…I to „coś” zabiera z reguły część przyjemności, a co gorsza – niesie ryzyko, że pauza może się wydłużać, jeśli nie damy ciału odpocząć… Czytaj dalej

Niedziela 02.02.2014r.

 

Wiosenny poranek…

Po wczorajszych emocjach kurz nie opadł…Facebook rozhuczał się na dobre popołudniem, a emocje przeniosły on-line 😀 . Ja tez pożeglowałem 🙂 . Było w nagrodę czerwone wino i muzyka, w której zasłuchałem się do nocy. Spać wygoniła mnie perspektywa kurczącego się czasu na sen 😉 … bo na 9tą byłem już mówiony z dziewczynami na spokojny Rusałkowy trucht i „opowieści dnia wczorajszego” 😀 . Czytaj dalej