Niedziela 01.09.2013r.

 

Dziecięce bąbelki i władza ludu…

Wczorajsze „rusałkowanie”, zadumane, nostalgiczne i refleksyjne, jeszcze bardziej podkręciło moje oczekiwanie na niedzielne spotkanie. Chciałem znów wtopić się w tą naszą wesołą społeczność, cieszyć ich radością, entuzjazmem, byle by znów nie meandrować w zakamarkach duszy… 🙂 …Radość czekała mnie podwójna, bo zamiast wybierać się na 10tą, ja umówiłem się z dziewczynami już godzinę wcześniej, by asekuracyjnie wybiegać sobie troszkę kilometrów przed zajęciami, a po nich mieć luz i wolność wyboru. Ręcznik planowałem zabrać jak talizman – wczoraj chłodno było, może koło południa będzie na tyle ciepło, by choć pobyczyć się wspólnie na plaży.

Nie mogłem się doczekać poranka…

Tym razem w drodze na spotkanie narzucam na siebie lekką wiatrówkę biegową, bo powietrze jest wyraźnie wychłodzone i – co szczególne – wiatr nie zelżał, a wręcz się nasilił…Jestem jednak dobrych myśli – wszak za chwilę będziemy się świetnie bawić 🙂 .

Gdy odstawiam auto pod płot stadionu, jak spod ziemi wyrasta Magda 😀 . Patrzę na nią przez szybę i mam nieodparte wrażenie, że…jest lekko zmęczona (?)…No tak – mogłem się spodziewać 😉 , że mimo godzinnego zapasu, ona i tak cichaczem zjawi się jeszcze wcześniej (!), by samotnie, w swoim tempie, wykręcić już trochę kilometrów 😀 …Jaka to energia w niej drzemie, by wstawać wcześniej, niż my, po to, po to by POBIEC przed BIEGANIEM, po którym będzie..BIEGANIE! 😀 😀

Witamy się i kierujemy na mostek, tam będziemy wypatrywać Agnieszki. Nie przewiduję oddalania się, więc plecak zostaje w aucie, a ja zabieram tylko butelkę z piciem. Magda ma radosny uśmiech na twarzy – endorfiny już roztoczyły swoją magię… 🙂 . Aga zjawia się chyba punktualnie, może kilka minut po czasie – tradycyjnie przeprasza 😀 … i natychmiast rusza 😉 😉 . Ma dziś napięty grafik i tak naprawdę wyrwała się ze szponów zajęć różnych, by być z nami…Miłe to bardzo 🙂 . W biegu uzgadniamy, że robimy duże kółko. Przy tempie ~5:50 rozmawiamy, najczęściej słuchając Agnieszki. W lesie po raz pierwszy od zeszłej zimy mam uczucie chłodu – nie jest to taki typowy poranny, letni chłodek, ale pierwszy dotyk jesieni…Towarzystwo uśmiechniętych i „energetycznych” dziewczyn szybko rozgrzewa. Widzieliśmy się wczoraj, a już tematów do pogadania jest wiele 😉 .

Nim wystartowaliśmy, wypatrywałem Arka z naszego niezwykłego biegowego, „eksportowego” małżeństwa, który tak dzielnie przygotowuje się do maratonu 🙂 . Nie miałem okazji z nim pogadać, ani się widzieć od czasu, gdy zdopingowany sukcesami Doroty, postanowił nie być od żony gorszym i ruszył z planem pod jesienny Poznań Marathon 😉 . Niestety, mimo zapowiedzi, około 9tej nasze ścieżki się nie przecięły, może więc teraz, obiegając jezioro, gdzieś go wypatrzę…Powinien „zamykać” właśnie drugie kółko…

Trucht wokół jeziora mija błyskawicznie – mając jednak tak wyśmienite towarzystwo, czas i dystans galopują…Przy mostku krótka pauza i wtedy za plecami wyrasta jak z pod ziemi…..Arek 😀 . Ależ on zapracowany! Pot i promienny uśmiech! 🙂 . Imponuje mi ten facet – tak niedawno, ledwie kilka tygodni temu, ważył 13kg więcej, teraz zrzuca balast a tempo 5:00 na długim dystansie 15km mówi samo za siebie…Jest niesamowity, a wszystko to robi opromieniony takim szczęściem, że wystarczy stanąć obok, by znaleźć się w niezwykłej aurze!!

Jakaż niesamowita przemiana może zajść w człowieku pod wpływem biegania!

Mamy sporo czasu w zapasie do właściwych zajęć, więc dziewczyny proponują pętlę do gastonomii i powrót brzegiem jeziora. Arek pobiegnie z nami, a przy budkach z żarciem i piciem odłączy się, by kontynuować założony na dziś plan…Magda z Agą znów startują zrywem, poniżej 5:30, ale nie chcę ich hamować, więc spokojnie, blisko założonego przez Arka, treningowego 6:00, człapiemy sobie za nimi i gadamy. Mój kolega dzieli się entuzjazmem, a ja wreszcie mogę go pochwalić „face to face”. Żegnamy się w miejscu, gdzie asfalt rozwidla się w stronę jeziora – musimy pomału wracać, bo pora wspólnych, grupowych zajęć już tuż, tuż…

Przy mostku jesteśmy przed czasem..Strasznie tu wieje, więc przenosimy się w miejsce bardziej osłonięte i trochę rozciągamy…Ktoś mnie woła po imieniu – to moja koleżanka z ogólniaka (!!), Arleta, którą już kilka razy w tym roku mijałem i pozdrawiałem – teraz jest okazja, by zamienić kilka słów 😀 . W międzyczasie dociera Dorota i Arek, z którym wczoraj tak fajnie finiszowałem na stadionie…Wypatruję Przemka, ale mimo zapowiedzi, nie ma go…Tymczasem, niemal równo o 10tej, jak japońska kolej, nadbiega Kuzyn, dziś wyjątkowo z plecaczkiem biegowym…Jak zwykle jeszcze w biegu wita się z każdym z nas, a potem zdejmuje plecak i czeka nas niespodzianka….

20130901_100224

I przybył ON…jeździec w zielonej zbroi…W ręku jego kielich cudowny niczym Graal…A gdy napój podał , a One go wypiły, zerwał się wiatr, który rozchylił korony drzew…Wtedy obłok świetlisty je otoczył, a jasność jego jaśniejsza była od dnia…Przesłoniwszy oczy, jeździec upadł na kolana i oddał im pokłon…Stało się… ” 

napis znaleziony na starożytnym, XX-wiecznym, ceglanym wiadukcie kolei żelaznej, nieopodal jeziora zwanego Rusałką…

😀 😀

Tak się fajnie złożyło, że nasz sympatyczny kolega wczoraj obchodził urodziny. Postanowił i dziś pocelebrować z nami swoje święto, zabierając na tą okoliczność do plecaka…”dziecięcego szampana” 😀 i do kompletu wdzięczne, różowe kubeczki 😀 .

20130901_100301

Dołącza do nas drugi Przemo ze swoją dziewczyną, Agnieszką…

20130901_100429

Kuzyn wypełnia „kieliszki”…

20130901_100549

20130901_100601

..a my śpiewamy mu gromkie „STO LAT!” , wzbudzając zainteresowanie przechodzących i przebiegających osób 😀 😀 . Jeszcze nie zaczęliśmy właściwych zajęć, a już jest masa uciechy 😀 . Niesamowita jest ta nasza biegowa grupa….

Moniki i Piotra nie będzie z nami do połowy października, przejmujemy więc dowództwo w swoje ręce. Mamy w pamięci to, co nam przekazywali przez ostatnie 10 miesięcy, więc teraz czas tą wiedzę wykorzystać. Potruchtamy zatem, jak niemal co tydzień, na łączkę, tam zrobimy ogólnorozwojówkę, a potem wrócimy z jakimiś akcentami po drodze do mostku.

Zjawia się jeszcze wypatrywany przeze mnie Przemo…

20130901_100942

i możemy zaczynać. To właśnie z nim truchtam, koło gastronomii i na cypel. Jesteśmy „w tylach”, grupa dość rześko wyrwała dziś do przodu. Mijamy spokojnie biegnącą swoim tempem Dorotę, kilka razy oglądam się za nią, czy za nami biegnie. Gdy meldujemy się na łączce, czekamy aż dotrze…

20130901_103101

ale…jej nie ma. Cofam się nawet truchtem, by zerknąć na szlak, ale nie widzę jej różowej koszulki…Może zawróciła?..A może dotrze za kilka chwil…Zaczynamy tradycyjną „ścieżką”, wymachami, podskokami, skłonami w ruchu, skipami A-B-C…Każdy z nas podrzuca pomysł na kolejne ćwiczenie 😀 . Potem zamieniamy dukt na miękką trawę. Tu znów „burza mózgów” i sięganie pamięcią do tego, co pokazywała nam Monia.

20130901_104621

20130901_104633

Kuzyn dzieli się porcją ćwiczeń swojego kolegi…Kręcimy kończymami i grzejemy stawy dosłownie – od stóp do głów 😀

20130901_104641

Na koniec jeszcze porcja stretchingu i drogę. Tu zarządzamy rytmy – najpierw swobodny niespieszny trucht, potem 50-70 metrowe odcinki ładnego, technicznego biegu na śródstopiu z intensywnością na poziomie 80% swoich możliwości…Powrót do bardzo wolnego truchtu, by kolejna próba trzymała jakość. Powtarzamy to 4-5 razy. Gdy jesteśmy już w pobliżu mostku, zwyczajowo przyspieszam, by jeszcze na koniec się zmęczyć. Dogania mnie Przemo i ścigamy się do mostku mocnym sprintem 😀 😀  – na zegarku mam ponad 12km, w głowie myśl o końcu zajęć, więc pozwalam sobie odrobinę ułańskiej fantazji 😉 .

Tymczasem po krótkim rozciąganiu – niespodzianka 😉 – Magda proponuje…dodatkowe kółko 😀 😀 Jeszcze trochę z nią pobiegam, a naprawdę „pyknę” maraton!!! 😀 😀 . Głowa nastawiła się na to, że już koniec, nogi też już delikatnie cięższe, ale to nie znaczy….że nie mogę! 🙂 . Na „dokrętke” pisze się Kuzyn i Przemo z pary, która do nas przychodzi. I tak oto team: Magda & Bodyguards 😀 wyrusza na ścieżki, które już dziś dwa razy obiegał 🙂 . „De javu” na życzenie 😉 . Jak się okazuje z rozmowy, zarówno wcześniejszy poranek, jak i ta dodatkowa „piątka”, mają swój cel: dziś miało naszej koleżance „pęknąć” 30 kilometrów!… Nie do końca się to uda, ale będzie blisko 😉 .

Zapowiedzi, że będzie wolniej, spokojniej i tak kończą się tradycyjnie na 5:40, czyli zwykłym tempie przelotowym 🙂 . Tak to już z nami jest, gdy się zagadamy, a cała trasa mija nam na rozmowie. Cieszę się, że się zmobilizowałem, bo wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że znów podkręcę rekord dystansu 😀 . W myśl starego przysłowie „kto z kim przystaje, takim się staje” 😀 .

Faktycznie, gdy stopujemy zegarki przy mostku, mam 17,14 km. Co prawda poprawiam się nieznacznie, ale zawsze. Co ciekawe, mimo ogólnego zmęczenia, mógłbym jeszcze biec….Przychodzi mi to nawet przez głowę, gdy Magda – jak się okazuje – musi jeszcze „pociągnąć” do rogatki, gdzie dziś zostawiła auto, ale towarzyszenie jej oznaczałoby dokładnie jeszcze jedno kółko…Zresztą – nie chcę zatruwać krajobrazu swoim ciągłym widokiem 😀 , może chce kawałek pobiec sama, swoim tempem 🙂 .

Mam już wolne, więc idę do auta po plecak z piciem i ciastkami fitness, które zabrałem na ewentualny dzisiejszy „plażing”…Nie będzie wspólnej „posiadówki” niestety 🙁 , więc sam „przyklejam się” do murku na mostku i relaksuję, zaglądając drzewom w korony……….Po takim bieganiu chwila rozluźnienia, wyciszenia smakuje zgoła inaczej, niż wczorajsza samotność… 😀

Garmin zapisał…

Wrażenia…

Biegowe super-przedpołudnie! Zarówno pod względem ogólnego wybiegania, jak i towarzystwa. Cieszy mnie bardzo, że są osoby, które związały się mocniej z zajęciami zBiegiemNatury, których – przy obecnej pauzie – staliśmy się ochotniczo ambasadorami 🙂 . Myślę, że nasza obecność, utrzymany kształt tej spędzanej wspólnie ponad godziny są najlepszym świadectwem, jak cenna była praca Moniki i Piotra, ile wniosła w naszą aktywność ruchową, jak nas wyedukowała, jaki wywołała głód i jak duża jest potrzeba kontynuacji :). Teraz, przez czas jakiś, powodzenie coniedzielnej „biegowej randki” jest w naszych rękach – władzę objął wielkopolski lud 😀 .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *