Niedziela 22.12.2013r.

 

Nasza Wigilia…

Bardzo czekałem na ten dzień. Moje bieganie ewoluowało..Tak, jak większość, swoją walkę zaczynałem samotnie…Dwa lata temu, zimą, łapiąc dramatycznie równowagę na nieodśnieżonych, skutych lodem chodnikach, konsekwentnie realizowałem swoje marszobiegi, wdychając łapczywie mroźne powietrze…Byłem tylko ja i…muzyka. Potem przyszedł czas na próbę – pierwszy BBL nad Maltą…I jedyny wówczas. W jego trakcie myślałem, że umrę, gdy towarzystwo ruszyło galopem na znaną sobie pętlę. Zaraz po zajęciach na kilka tygodni powaliły mnie zatoki, a gdy wróciłem, znów byłem sam…Lato…Jesień…Na swój sposób dobrze się bawiłem, przeżywałem w ciszy porażki i uniesienia, złość i wzruszenia…Przebiegłem bez postojów pierwszą godzinę…Stopniowo zaczynało mi brakować towarzystwa. Biegałem już troszkę szybciej i dalej…Byłem gotów, by po raz drugi poszukać pokrewnych dusz…Ponad rok temu przyszedłem nad Rusałkę na zajęcia pod okiem Moniki i Piotra…I tak się zaczęło…Nadeszły pierwsze biegowe Święta – Anita spontanicznie upiekła ciasteczka i zabrała nas do małej knajpki kilka kroków od naszego miejsca spotkań. Mieliśmy pierwszą wspólną Wigilię 😀 😀 ….Minął rok, przemierzyłem z przyjaciółmi setki kilometrów i dziś znów mamy usiąść przy świątecznym stoliku, podzielić się opłatkiem, złożyć życzenia, uścisnąć…. 😀

Chcę celebrować ten wigilijny nastrój dziś jak najdłużej, na pytanie więc Agi: „To o której? O 9tej?” odpowiadam już w czwartek: „Oczywiście!!” 😀 . Jadę z uśmiechem na ustach. Jeszcze nie przebiegłem ani centymetra, a już mnie nosi 😉 . Gdy parkuję spotykam uśmiech Magdy, kiwam z daleka 🙂 . Jak tylko wysiadam, moja miła koleżanka zachęca mnie od razu do truchtu. Mamy kilka minut, nie ma jeszcze Agnieszki, poczekamy więc na nią „w biegu” 🙂 . Cieszę się bardzo, że widzę ambitną maratonkę – wokół niej już roztacza się niezwykła, radosna aura, miło jest zanurzyć się w nią bez reszty 😀 . Kąciki ust mnie bolą od uśmiechania się…Tak to już jest… 🙂 .Wolniutko przemieszczamy się do wiaduktu, na mostek, a potem jeszcze kawałek w stronę południowego brzegu. Gdy wracamy w prześwicie tunelu pod torami widzimy Agę 😀 😀 . Wskaźnik pozytywnej energii szybuje w górę 😀 .

Jesteśmy w komplecie, bo Maciek na 9tą nie dotrze. Ruszamy w super nastrojach. Nie żyłujemy tempa, biegniemy tak, by nacieszyć się rozmową. To jest najsympatyczniejszy biegowy, żeński duet, jaki znam 😀 – w ich towarzystwie czuję się wyśmienicie, strasznie je lubię i często myślę, że mógłbym biegać w kółko do wieczora, a nie znudziłoby mi się 😀 . Magda i Aga mają niezwykły magnetyzm, świetne poczucie humoru, rozumiemy się bez słów. Truchtając z nimi zamiast – co wydawałoby się normalne – wydatkować siły, ja się czuję zrelaksowany i mocniejszy. To, paradoks 🙂 . Tak zrelaksowany, że czasem zapominam o zegarku 😉 – dziś…uruchamiam go po 800 metrach…

Obiegamy jezioro zagadani i uśmiechnięci…

20131222_092903

Zgodnie z przewidywaniem jesteśmy przy mostku z dużym zapasem czasu, więc nie zastanawiając się biegniemy dalej do gastronomii, tam skręcamy i wracamy nad brzegiem jeziora. Choć aura jest jesienna, podziwiam wędkarzy, którzy od rana zasadzili się tu na swoją rybę. Okazjonalnie też łowię, zawsze to lubiłem, ale zimową porą znam przyjemniejsze zajęcia – ot, choćby…bieganie 😉 .

Mamy około kwadransa czasu do zajęć. Aga tradycyjnie zaprasza na ciepłą herbatkę do auta. To faktycznie robi się nasz mały rytuał 🙂 . Gdy truchtamy do stadionu, Magda zdradza, że…ma coś dla nas (??)…Wiem, że lubi zaskakiwać, wcześniej nie zdradzając ani w odrobinie niespodzianki, tym bardziej jestem ciekaw, co też uszykowała…Herbata smakuje wybornie, Magda znika w drodze do swojego samochodu i wraca z trzema zawiniątkami 🙂 . Z papieru w serduszka odpakowuję….duży, metalowy napis „Biegam Sobie„, którego dolna część jest zawieszką na medale!! 😀 😀

20131222_095207

Magda jest niesamowita! To zaskakujące, bardzo miłe i aż mi głupio, że nie mam się czym zrewanżować… 🙁 Ściskamy ją serdecznie i dziękujemy…Prezent dla Maćka zostaje u mnie w bagażniku, bo on sam nie dotarł jeszcze – co więcej, odbieram właśnie smsa, że się spóźni. Dołącza do nas kolega, maratończyk i razem truchtamy nad jezioro, bo wybija godzina 10ta.

Kilka minut później, gdy jest już z nami i Pędziwiatr, i Dorota, ostatnio przybiegająca z małym poślizgiem, pada hasło startu. Wszyscy gdzieś w głębi duszy myślimy już o Wigilii, która czeka nas niebawem, więc dość wartko pokonujemy naszą cotygodniową trasę…

20131222_100829

20131222_100833

20131222_100836

Z nieba zaczęło coś kropić, ale bardzo niezdecydowanie…Za podbiegiem wyhamowujemy i czekamy chwilkę na Dorotę.

20131222_102941

20131222_102953

Aga sugeruje, by z racji niepewnej pogody i ogólnej chęci rozpoczęcia świętowania przerobić nasz zestaw ćwiczeń…nieco szybciej 😀 . Przychylam się do tego, bo też już mam ochotę na ciepłą herbatę 😉 . Ćwiczymy zatem tak, że biegnąc w jedną stronę wykonujemy jedno ćwiczenie, a wracając drugie. W ten sposób ekspresowo udaje się zrealizować plan i porozciągać się. Ruszamy do mostku. Na ostatnim odcinku, przed polaną startową Grand Prix, przyspiesza Maciek, a po chwili rusza jego śladem Paweł. To dobry moment na mocniejszy akcent końcowy, więc i ja zwiększam tempo, a kiedy dobiegam do murku, mijam go i robię jeszcze krótki, stumetrowy suplement. 12km zaliczone 😀 .

Czas na to, co wyczekiwane. Żegna się z nami Paweł, który gna do domu. My idziemy na parking. Tu Magda ma okazję wręczyć Maćkowi „zaległość”. Jego napis jest najdłuższy, a tym samym i wieszak na medale – to wielce wymowna sugestia 😉 . Są wątpliwości, czy podbiec do knajpki, czy podjechać, Ostatecznie decyduję, że przemieszczę się jednak autem, reszta idzie w moje ślady. Zanim jednak ruszam, przebieram się w świeżą koszulkę termo i techniczny, firmowy trykot BBL 🙂 – to na dziś „odświętny biegowy strój” 😀 . Biegiem byłoby bliżej, ale autem jest zgrabniej, choć dookoła. Chwila i jesteśmy na miejscu.

„Pod Sosenką” wita nas przytulnym klimatem. Ponieważ zajrzałem tu jeszcze wczoraj wieczorem, by zbadać możliwości i ewentualnie zarezerwować miejsce, dziś czekają na nas w rogu sali specjalnie zsunięte razem stoliki 🙂 . Jak miło 😀 . Zajmujemy miejsca, zamawiając barszczyk i flaczki 🙂 .

20131222_111226

Organizuję świąteczną świeczkę ze stroikiem, by było nam bardziej „wigilijnie” 🙂 . Barszczyk jest pyszny, jak domowy! 🙂

20131222_113009

Jest okazja, by raz jeszcze wrócić do zeszłotygodniowych urodzin Agi – mam mały podarek dla niej w postaci książki od naszego Team’u. Aga jest zaskoczona i ściska nas serdecznie 😀 . Cieszę się, że drobiazg sprawił jej radość 🙂 .

Zaglądam do komórki – dostałem sms-a od naszej BBLowej trener, Agnieszki S., że właśnie wyjeżdża do nas z Kiekrza, gdzie „morsowała” z entuzjastami zimowych kąpieli. Fajnie, że z nami będzie! U nas nastrój robi się już bardzo świąteczny..

20131222_113905

Ciepło bije nie z wigilijnej świecy, a z nas samych… 🙂 Jest w uśmiechach i spojrzeniach 🙂 …. Dziewczyny promienieją…aż miło popatrzeć 😀 …

20131222_113928

20131222_113933

Maciek też 😉 …

20131222_113939

Pojawia się herbata z cytryną, a my częstujemy się pysznymi ciasteczkami Doroty 🙂 – znikają błyskawicznie…

20131222_114520

Nieoczekiwanie dołącza do nas nasz kolega, maratończyk, który pojawił się rano, ale biegł z kolegami inną trasę. Teraz cała gromada przysiada się do nas i robi się gwarno. Po chwili zjawia się Agnieszka i zajmuje miejsce pomiędzy nimi 🙂 …

20131222_115545

Troszkę szkoda, że tak daleko, że nie możemy pogadać bezpośrednio, ale mam nadzieję, że później się do nas przybliży 😉 .

To nie koniec wigilijnych radości na dziś. Moja komórka, leżąca na stole, dźwięczy…Spoglądam i oczom nie wierzę…Anita! 😀 😀 . Pyta, czy jeszcze jesteśmy i zapowiada, że zaraz do nas wpadnie. Jej zjawienie się, które gdzieś tam przez głowę mi przebiegło, jest naprawdę przemiłą niespodzianką. Można by rzec, że to od zeszłorocznego, wigilijnego spotkania jej spontanicznego autorstwa, rozpoczęła się integracja naszej przesympatycznej, biegowej grupki 😀 . Teraz, choć ze względów zdrowotnych, dopiero wraca do spokojnych kółeczek wokół Rusałki, jest znów z nami 🙂 ….

20131222_120028

Gdy nasi weseli koledzy maratończycy się żegnają, Agnieszka może przysiąść się bliżej 🙂 . Ona jest dziś naszym Świętym Mikołajem 🙂 . Uszykowała mały prezent dla naszej grupki – koszulki techniczne jednego ze sponsorów akcji BiegamBoLubię 🙂 . Miłe to z jej strony bardzo, tym bardziej, że idealnie „wpasowała się” z rozmiarówką i każdy znajduje coś fajnego dla siebie 😀 😀 .

20131222_130451

20131222_130502

Czas miło biegnie, ale biegnie i nie da się go zatrzymać…Za chwilę trzeba będzie się rozstać, sięgamy więc po opłatek, by złożyć sobie świąteczne życzenia….To wyjątkowa chwila…Taka, w której spektrum uczuć, jakimi się darzymy ogniskuje się w słowach, spojrzeniach, uścisku…Dzielimy się opłatkiem, ale i ciepłem, serdecznością…Jedno życzenie dominuje – abyśmy razem, na biegowo, przeżyli kolejny rok i mogli się spotkać tu za rok 😀 😀 ….

Z nieukrywanym smutkiem musimy się rozstać…Jeszcze przez chwilę rozmawiam z Agnieszką S., która jak się okazuje przyjechała tu rowerem, potem ostatnie „Wesołych Świąt!” i lokuję się z Maćkiem w aucie. Czas do domu.

Garmin zapisywał od rana…

Wrażenia…

Wszystko dziś było wyjątkowe – i to nasze ranne bieganie, i spotkanie przy świecy 🙂 . Wspólny trucht, a potem Wigilia przyniosły tyle serdeczności, że nie chciałoby się ani kończyć biegu z przyjaciółmi, ani wypuszczać ich z ramion przy składaniu życzeń. Zżyliśmy się przez tych wiele kilometrów ze sobą, a naszym losom dodaliśmy wzajemnie wiele kolorów…Można by pomyśleć, że to…tylko wspólne bieganie, ale w naszym wypadku bardzo bogate w treść 🙂 .

Wszystkim Wam życzę takiego entuzjazmu i radości, jaką mam w sobie, biegnąc na nasze spotkania… 🙂 . Wszystkim życzę takiej Biegowej Rodziny 😀 .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *