Sobota 08.06.2013r.

Powrót na stadion…

Wczoraj mnie bardzo nosiło, ale że obowiązki przytrzymały na miejscu, nie udało się pobiegać, mimo, że jak co piątek byłem w sąsiedztwie Rusałki…Nosiło, bo popołudnie i wieczór zrobiło się ładne, jakby zapraszające do biegania. No ale zawsze temperuje mnie to samo – sobotnio-niedzielna, biegowa perspektywa…

Poszedłem spać z zamiarem powrotu, po przerwach wywołanych innymi planami i „weekendem” Bożego Ciała, na zajęcia na tartanie 🙂 ….Wcześniej sprawdziłem pogodę i do południa powinno być bardzo fajnie. Budzę się wcześniej, niż budzik ;)..ale wstaję leniwie….Mobilizuje mnie myśl o czekającym nas sprawdzianie 😀 ..

Plan na dziś..
BiegamBoLubię. Test na 100 metrów 🙂 , później tradycyjne zwiedzanie okolicy 😉 .

Ku zaskoczeniu, na bieżni sporo osób w sobotni poranek szlifuje formę, wszyscy korzystają z fajnej pogody póki jej żar nie przegoni 😉 . Jestem kilka minut wcześniej, a mimo wszystko ekipa już się przegrupowuje po pierwszym kółku rozgrzewkowym…

20130608_092710

Dziś Yacool ma wolne, zajęcia prowadzi Aga 🙂 . Wita mnie słowami „dawno Cię nie było” 😉 i wprowadza w zakłopotanie, bo choć to „dawno”  to ledwie dwa weekendy (chyba..), jednak w poprzednią sobotę faktycznie przedłożyłem atrakcje WPNu nad spotkanie na stadionie…Mea culpa ;)…Lubię zajęcia pod wodzą Agnieszki – mam duży szacunek do jej osiągnięć, podziwiam jej wyniki i pracę nad sobą, wysiłek włożony w treningi, który pozwala jej wygrywać zawody na różnych dystansach…Prywatnie to miła, spokojna, pełna urody i wdzięku dziewczyna, która nie rozstaje się z uśmiechem 🙂 . Jest też związana z moją Alma Mater, gdzie prowadzi zajęcia ze studentami, co czyni ją bliższą sercu. Dziś poprowadzi nas do życiówek na „setkę” 😀 , ale póki co…zagania do drugiego kółka rozgrzewkowego 🙂 .

Pomimo, że na zegarku daleko jeszcze do 10tej, słońce mocno operuje już na płycie stadionowej. Ciekawe, jak będzie później, gdy poczłapię, robić swoje „kilometry” w okolicy 😉 …Zbieramy się znów koło ławeczek, Aga robi listę chętnych…

20130608_092957

Część osób, w tym ja i bracia M&M, deklaruje się, pozostali będą kibicować 🙂 . W sumie wystartuje 14 osób – będziemy współtworzyć ogólnopolskie grono „sprinterskie”, bo w tym samym czasie na wielu stadionach w kraju również inni uczestnicy BBLa ścigają się na tym krótkim dystansie.

20130608_093030

20130608_093045

Najpierw krótka rozgrzewka w biegu, głownie stawów, przeplatanka, itp., potem trochę ćwiczeń „na stojaka”… W międzyczasie panowie robią rundę po bloki startowe.

20130608_094048

20130608_094053

Ustawiamy je na czterech torach, a Agnieszka przypomina w szczegółach, jak z tego sprzętu prawidłowo skorzystać…

20130608_094958

…jak wyregulować…

20130608_095011

…i jak dobrze odmierzyć ustawienie, by start był jak najwygodniejszy i by zachować przy nim prawidłową sylwetkę…

20130608_095051

Towarzystwo uważnie się przygląda..

20130608_095212

..bracia również… 😀

20130608_095024

a potem następuje indywidualne manipulowanie i zapamiętywanie pozycji bloków, by przed startem dostosować je do indywidualnych preferencji…

20130608_095419

Wcześniej zrobiliśmy próbę „grawitacyjną”, by wykazać, która noga pierwsza intuicyjnie rusza do przodu – ta będzie w tylnym bloku i zrobi pierwszy krok 🙂 . Gdy wszystko jest już jasne, Aga dzieli nas na max 4-osobowe grupki, które wystartują jedna po drugiej. Panowie ze sobą, panie ze sobą. Nasza trener będzie mierzyła czas na końcu prostej, a znak do startu poda Agata.

Udaje mi się złapać w obiektyw jeden z pierwszych „strzałów startera”, jeszcze w sesji próbnej…

20130608_100324

20130608_100328

Potem jest już „na serio”. Ja pobiegnę w duecie z kolegą, Piotrem (ładnie się zgrało:  Piotr&Paweł 😀 ). Troszkę się naoglądałem LA (tu: szeroki uśmiech), ale nie wiem, czy po ostatnim biegu jakieś 30 lat temu, cokolwiek mi to pomoże przy starcie. Lokujemy się w blokach, palce przy linii, wzrok wlepiony w tartan…Pełne skupienie. „Gotowi..”…Pupa w górę i myśl: „kiedy ten sygnał?”……..”START”…

Oczywiście obuwie bez kolców, więc poprawkę trzeba wziąć, że przy pierwszych krokach  nie ma specjalnie mocnego podparcia. Nie mam czasu jednak o tym myśleć, staram się pomału wyprostować, a biodra przesunąć do przodu….Biegniemy…Nie kontroluję, co robi Piotr po mojej lewej, „szufluję węgiel do pieca aż się kurzy” 😀 :D….Mrużę i przymykam oczy, ale muszę uważać, bo mam „zwichrowaną geometrię” 😀 i ściąga mnie na lewo…Pierwsza 50tka mija jak pstryknięcie palca, chyba „idziemy równo”, około 80go metra kątem oka widzę, że Piotr mnie wyprzedza…Finisz jest nieznacznie, o 0,3sek, dla niego. Nie jest źle, naprawdę miłe to uczucie po tylu latach znów dać się przegonić po stumetrowej prostej 🙂 …

Wracamy na nasz ćwiczebny „kwadrat” i do programu zajęć – najpierw w kole na stojąco podajemy sobie w różnych kierunkach różne przedmioty (głównie butelki z piciem), w tym samym czasie stopami przekazując małą piłkę, a potem w pozycji siedzącej podajemy sobie stopami..ringo 😀 😀 . Na koniec tradycyjna dawka stretchingu. Po wszystkim przychodzi jeszcze chwila na wypisanie dyplomów, zgłaszam się jako pierwszy. „15 sek” – może Usaina Bolta bym nie wystraszył 😀 , ale przynajmniej wiem, z jaką prędkością mogę desantować się przed dzikami 😉 😉 . Sam wynik plasuje mnie, jak podejrzałem Agnieszce przez ramię, chyba na szóstym miejscu – na czternastu uczestników to ujmy nie przynosi 😀 .

20130610_112110

Jeszcze „rodzinne” foto….

941750_710274525665477_1839735753_n

….i pora się rozejść. Przyszedł czas na bieganie nad Rusałką. Chętna do towarzystwa jest Ania (na zdjęciu max po prawej), która z nami biega w niedzielę – nie mam nic przeciwko, ruszamy razem. Ciepło jest już…Mało to sympatyczne, mam nadzieję, że w lesie będzie znośnie. Faktycznie tak jest i mimo „stojącego”, przedburzowego powietrza, można pod osłoną drzew spokojnie truchtać. Biegniemy wolno. Nie chcę narzucać tempa, po oddechu Ani wnioskuję, że jeśli mamy poruszać się konwersacyjnie, to musi być to baaardzo spokojne. Rozmawiamy . Od czasu do czasu przystajemy, by moja współtowarzyszka złapała oddech – miała małą przerwę, dziś się „przeciera” na nowo 🙂 . Przy okazji dowiaduję się, że jest stomatologiem – ba, rozszyfrowała już nawet moje dentystyczne tajemnice 😉 , muszę się ostrożniej uśmiechać 😀 :D. Na południowym brzegu, gdzie miejscami brakuje osłony drzew, słońce daje popalić….Miło zjawić się znów przy mostku – nie jestem zmęczony, tempo było rekreacyjne, ale upał i ciężkie powietrze dają się we znaki. Machamy sobie na „do widzenia”, a ja ruszam jeszcze dołożyć „coś od siebie”. Zanurzam się z przyjemnością w las przy torach i nie zamierzam go opuszczać. Krążę po okolicy nad północnym brzegiem jeziora, robię „esy-floresy” byleby tylko nie wynurzać się zbyt często z cienia…Kilka razy, gdy wpadam na asfalt, wrażenie patelni każe mi się zaraz chować byle gdzie – wdychanie rozgrzanego powietrza nie jest orzeźwiające ;)… Myślę o Anicie, która w połowie lipca będzie biegła półmaraton, być może w warunkach nagrzanego słońcem podłoża przez ponad 21 kilometrów…Uffff… Ja nawet teraz, w lesie, w cieniu drzew, kilka razy przystaję….Szybko się odwadniam, chce mi się pić i marzę już o dotarciu do auta, gdzie czeka na mnie pełen bidon. Postanawiam dokręcić „dychę” tak, jak przybiegłem – ścieżką wzdłuż torów, bo ona w kierunku mostka w przewadze zbiega w dół, a mi braknie już dziś energii, chyba zassanej przez tworzące się na niebie cumulonimbusy….Dziesiąty kilometr mijam właśnie tam, a gdy Garmina stopuję, mam sto metrów „na górkę”. W rzeczywistości trzeba dopisać jeszcze osiemset, bo w przeciwnym kierunku mój zegarek miał falstart – dlaczego? Nie wiem, ale „zjadł” kawałek trasy. Muszę bardziej kontrolować jego sygnały wibracyjne, bo on co rusz coś chce mi powiedzieć, a ja jeszcze nie nauczyłem się z nim rozmawiać 😉 😉

Dociągam do auta po picie, a potem wracam nad jezioro….Pauza przy mostku…..Piechu ma rację – w bieganiu najfajniejszy jest regeneracja 😀 – odpoczywam na murku, obserwując przyrodę i tych, którzy mijają mnie zdyszani. Koi myśl, że ja mam już trening zaliczony 🙂 . Pod nogami mam co prawda mało ciekawy widok – to zapewne efekt kwitnienia wokół…

20130608_123313

20130608_123317

ale nie odbiera to przyjemności z relaksu. Myślami jestem przy zimie, gdy spoglądałem tu na zalodzoną taflę i zastanawiałem się, kiedy wreszcie będę mógł tu spokojnie posiedzieć i nacieszyć się wiosennym widokiem. Dziś nawet po drugiej stronie dostrzegam kąpiących się 🙂 …

Czas się ruszyć do auta…Wokół na parkingi gwarno – zaczęły się właśnie na stadionie zawody międzyszkolne i sporo autokarów przyjechało. Wszędzie kręcą się ubrane na sportowo dzieciaki i młodzież. Rozmawiam jeszcze chwilę z sympatycznym  kierowcą sąsiedniego auta, który zaczepia mnie pytaniem o antenę CB – ucinamy sobie dłuższą pogawędkę, podczas której zaczyna padać… Nadciąga burza… Czas wracać. Nieuchronnie. Niestety…

Co zanotował Garmin?

Koncentrując się na kółkach wokół jeziora…

Warto wejść i kliknąć sobie „Odtwarzacz” – programiści z Garmina rozpieszczają nas animowaną wizualizacją 🙂 .

Wrażenia…

Dzisiejsza „setka” podbudowała mnie – o ile w długodystansowym bieganiu moja waga daje się mocno we znaki i rzutuje na wyniki, o tyle ogólna sprawność na tak krótkim dystansie pozwoliła mi wypaść nie najgorzej, przynajmniej takie mam wrażenie 😉 . Sympatyczne było też bieganie „po”, zawsze jest to okazja, by poznać bliżej innych „zakręconych”. Kolejny wniosek po dzisiejszym dniu – temperatury, które stopniowo rosną, mogą zmusić do ponownego przemyślenia, czy nie biegać późno wieczorem, albo wcześniej, w weekendy np. przed zajęciami…Ta opcja jest dla mnie bolesna w perspektywie, bo jako stwór typowo nocny, który siada do pisania wieczorem i kończy je, gdy inni głęboko już śpią, proces „powrotu do życia” o poranku jest długotrwały i na pewno nie sprzyjający jakiejkolwiek aktywności. Akurat dziś przydałby się plecak z płynem pod ręką, będę myślał, czy na jutrzejsze zajęcia wpaść znów „na lekko”, czy „na wielbłąda” 😉 …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *