Środa 29.05.2013r.


Dancing in the rain…

W Stanach rozpoczął się sezon tornad, a u nas, niestety, czas burz…Ale nie są to spektakle jak przed laty, którymi człowiek się zachwycał – dziś niebo robi się granatowe, a człowiek blady ze strachu, czy mu zerwie dach, albo go zaleje…Nie piszę tego przekornie, ale z autentycznym lękiem o własne mienie….Paradoksalnie ta niestabilność i gwałtowność pogody ma związek z moim biegowymi planami…

Nie chodzi o to, że nie chcę z domu wybiegać – wręcz przeciwnie, ale muszę zrobić małą rewolucję w moich gadżetach – lubię endo, biegam z telefonem i Garminem 60tką równocześnie, dane wzajemnie się uzupełniają i weryfikują, ale smartfon na ramieniu, gdy pada, albo ma zamiar, okazuje swoją wielka słabość – rodzi kłopot, gdzie go schować……….. Napiszę o tym w osobnym wątku zapewne, bo pewne plany chodzą mi po głowie, ale dziś właśnie, w środę, po raz kolejny stoję przed takim dylematem…co będzie, gdy… 😉

Poranek jest paradoksalnie słoneczny i uroczy, ja jednak sprawdzam serwisy pogodowe, a te wieszczą kolejne „atrakcyjne” popołudnie…I faktycznie – w godzinach popołudniowych jest już ciemno, przetacza się burza z deszczem, po której wcale a wcale się tak wyraźnie nie przeciera…

Co dziś?

Rusałka. 19:00. Za sugestią Anity, która wcześniej jest dziś wolna. I fajnie – godzina zapasu to spory handicap.

Patrzę przez okno w niebo i już wiem, że dziś zabiorę znów ze sobą plecaczek. Plany są znów poważniejsze: 8-10km, czyli godzina ruchu…Zgodnie z dylematem, o którym pisałem wyżej, muszę się zabezpieczyć na wypadek ulewy w coś, co ukryje właśnie opaskę z telefonem. Nie jest jej straszne kilka kropel, ale regularny deszcz już tak. Jest jeszcze Galaxy S3ka, do robienia zdjęć i ją też muszę chronić. „Garb” się przyda też i dla innych, bo wszyscy biegają z telefonami, a dziewczyny nawet dzierżą je w dłoniach… 😉

Skoro już targam na plecach dobytek (wiatrówkę też wrzuciłem), to i wody nalewam do bukłaka – niewiele, tyle by zwilżyć gardło w biegu, w końcu upału nie ma (20stp.), chwilami mocniej dmucha, a „dycha” w tempie towarzyskim nie powinna mnie „odwodnić” :D. Tuż przed siódmą wieczorem melduję się na parkingu i czekam na „Czesiów”. Trochę się to przedłuża, bo Anicie psuje się winda i musi skorzystać ze schodów….No ale przynajmniej już przybiega rozgrzana 😀 .

Przy torach tradycyjnie czeka Magda…

20130529_191558

20130529_191602

a za plecami właśnie podjeżdża Przemo 🙂 …

20130529_191607

20130529_191613

Jesteśmy w komplecie i gotowi do boju. Szybko uzgadniamy trasę – wcześniej zarys już obgadałem z Anitą na fejsie, więc po przejściu torów i odpaleniu sprzętu, zbiegamy i skręcamy w prawo: kurs – mostek. Po deszczu południowy brzeg, starym obyczajem, obfituje w błoto, więc już ten pierwszy odcinek dostarcza atrakcji dla butów i naszych nóg aż do kolan 🙂 . Za mostkiem kierujemy się na szlak przy torach i z nim aż do rogatki na Golęcinie. Nie pada. Właściwie trudno wywnioskować, co będzie, bo niebo, choć zachmurzone, dość jasne jest. Z drugiej strony, biegnąc pod osłoną drzew, z których nieustannie coś na głowę kapie, nie ma się wyczucia, czy to już zaczęło padać, czy to tylko pozostałość ulewy na liściach…Nastrój jest świetny, droga mija błyskawicznie, bo ani tempa nie żyłujemy (~6:30), ani też nie stronimy od żartów, śmiechu i rozmów :D. Przy przejeździe odbijamy na asfalt w kierunku gastronomii, a potem w stronę parkingu leśnego. Czesiu jest cały czas uwiązany, by nam nie uciekał, ale jak tylko znów wkraczamy na leśna ścieżkę, Anita daje mu popas. Okazuje się to jednak mało zręczną decyzją, bo gdy już słyszymy blisko dźwięk aut na obwodnicy, nasz Psi Celebryta ani myśli dać się znów złapać i uwiązać… 😀 😀

20130529_195016

20130529_195019

Prób jest wiele, ja chcę go skusić patykiem, Przemo też się stara, w końcu po chwili szaleństwa udaje się go Anicie usidlić…Możemy przekroczyć Lutycką i wbiec na „moje ścieżki”. Przejmuję nawigację, bo znam teren. Prowadzę do dużej łąki, którą nie tak dawno obiegałem z Maćkiem-bliźniakiem. Na skraju lasu i otwartej przestrzeni wygląda zza zasłony nawet słońce i ma się wrażenie, że się wypogadza…Zobaczymy…

20130529_195617

Zostawiamy za sobą samotnego biegacza, który wybrał ten sam szlak i na skraju pola skręcamy w stronę „biegostrady”. Na dobiegu do niej błyskawicznie zastanawiam się, czy nie pociągnąć troszkę w stronę Strzeszynka, by zbierać tam kilometry, ale uznaję, że do Rusałki będziemy ich mieli za sobą około siedmiu, a resztę dołożymy w jej okolicy 😀 …

20130529_200502

20130529_200504

20130529_200506

Nadal aura sprzyja, choć nad lasem, od strony miasta, chmury malują się już mało ciekawie….Lutycką przekraczamy sprawnie, w luce w ruchu na obu pasach….

20130529_200601

Odbijamy na „cypel” i duże kółko w stronę gastronomii. Na niewielkiej przestrzeni koło niej, gdy mamy nad głową niebo, wciąż sucho, choć chmury wyraźnie grożą palcem…Gdy znów jesteśmy w lesie, po pół kilometrze, z liści zaczyna kapać intensywniej – aha…..ZACZĘŁO SIĘ 😀 😀 ….Przystaję, by wrzucić swój telefon i Przema do plecaka, no i osłonić go pokrowcem. Opad przybiera na sile i czuć go pomimo parasola z drzew. Jest jednak baaaaardzo przyjemnie, bo krople deszczu są ciepłe, jak latem :), nie czuć wychłodzenia. Przyspieszamy, by dogonić dziewczyny 🙂 i na tym odcinku tempo jest bardzo konkretne 😀 …Mijamy już w komplecie mostek i nie stajemy tam. Przed nami kawałek przestrzeni bez osłony, więc Anita rzuca hasło, by pokonać go sprintem 😀 – mimo wszystko z Przemkiem się opieprzamy 😉 😉 nieco…W lasku mijamy biegacza, który schował się przed deszczem, by…chronić swój telefon 🙂 – ilustracja do tego, o czym pisałem wcześniej i moich przemyśleń…Króciutka pauza – Magda dorzuca mi swój aparat do „bagażnika” i dalej już się nie zatrzymujemy. Biegnie się wyśmienicie, rekreacyjnie, nie odczuwam ani obciążenia, ani zmęczenia, a zamiast tego endorfinową uciechę 😀 . Gdy osiągamy podbieg do rogatki podpuszczamy się wzajemnie, by dołożyć jeszcze kółko wokół „cypla”, albo nawet jeziora, ale chęć powrotu do domu zwycięża. Jeszcze tylko sprint na podbiegu i urządzenia: STOP. Nie pada. Znów jest wrażenie, że będzie pogodnie….Można z tą pogodą zwariować 😀 .

Przemo wskakuje do auta, Magda też – tym razem podjechała tu na czterech kółkach, zamiast przybiec. Ja z Anitą truchtem dorzucam jeszcze kilkaset metrów, na parking, gdzie stoi mój pojazd, by zakończyć bieg powyżej 11km. Udaje się z mała nawiązką 😀 .

Tym razem bez celebry i pogaduchy się żegnamy, bo oboje jesteśmy przemoczeni do suchej nitki i dobrze byłoby już wziąć kąpiel (najlepiej bez zdejmowania ciuchów i butów) i wskoczyć w świeże ciuchy. Na koniec jeszcze tylko uwiecznienie naszego obuwia po dzisiejszym…trailu 😀 …

20130529_203945

i Czesia – choć w obiektywie aparatu lśni, a faktycznie „podwozie” ma czarne od błota – ojjjj, czeka go prysznic jak nic 😀 😀 ….

20130529_203951

Co mówią urządzenia?

Trasa: Rusałka i „na lewo”, pętla po drugiej stronie Lutyckiej..

mapka

Start: 19:22
Czas: 1:13:17
Dystans: 11,35/11,15 km (Garmin/endo)
Tempo śr.: 6:23/6:28 (G/e)
Tempo max: 3:58/3:37 (G/e)
HR śr.: 156 bpm
HR max:: 174 bpm

wykr-1

wykr-2

Jakie wrażenia?

Cóż, pośpiechu nie było, co miało swój urok, bo pokazało mi, że w tempie 6:30 mogę spokojnie biec i gadać, a stopień zmęczenia jest nieznaczny. Pomyślałem sobie nawet, że mógłbym któregoś razu wreszcie spróbować pobiec…21km 😀 i to właśnie tak, bez pośpiechu….

Bardzo, bardzo fajnie się truchtało w towarzystwie dziewczyn i Przema – czas i dystans „połyka się” dosłownie, gdy jest okazja do rozmowy i pośmiania się. Gdy biegnę sam, myśli samoistnie krążą wokół tego, co robię – w grupie zapomina się o tym w ogóle 😀 …

No i ta pogoda…Pierwsze bieganie tegoroczne w takim deszczu – to niesamowite uczucie wolności, gdy to, co cenne, zabezpieczone, a samemu można moknąć bez skrupułów 🙂 . Miałem dobry pomysł z plecakiem..W ogóle bieganie z takim „małym towarzyszem”, jak mój, gdzie jest i woda bez sięgania do środka oraz miejsce na potrzebne „klamoty” i który świetnie przylega do pleców i którego można zabezpieczyć w każdej chwili pokrowcem, to na naszą zmienną aurę świetny pomysł.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *