Czwartek 13.02.2014r.

 

Run & Joga & Happy Birthday

Wracam na swoje 🙂 . Ten dzisiejszy dzień miał w zamyśle wyglądać inaczej, ale kontuzje zmieniły plany i przymiarki. Najprawdopodobniej będzie dziś jedynie trio: Magda B., Agnieszka i ja. Pisząc o zmianie planów miałem głównie na myśli naszą Magdę. Dziś bowiem obchodzi urodziny i gdyby biegała z nami, na pewno nasza herbatka Strzeszynkowa miałaby inny wymiar, byłaby też okazja do uścisków i odśpiewania „Sto lat!”…A tak…Trzeba to odłożyć…Przynajmniej tak sądziłem, gdy tydzień temu postanowiliśmy z Team’em o tajnej misji upominkowej 😉 …Wczoraj wieczorem jednak zaświtała mi myśl, że nieobecność niekoniecznie musi być przeszkodą, liczy się nasza inicjatywa i kreatywność 😀 ..Postanowiłem pogadać o tym wieczorem z dziewczynami 😉 Czytaj dalej

Niedziela 09.02.2014r.

 

Trasą olsztyńskiego Grand Prix…

Wczorajsze bieganie było w znajomych terenach, na dziś zaplanowałem to, co mnie kręci najbardziej – przygodę 😀 , czyli odkrywanie „nowego” 😀 . Na fejsie często śledzę wpisy z Grand Prix zBiegiemNatury, które odbywają się poza Poznaniem, zawsze ciekaw jestem, jakie są te „piątki” w innych lokalizacjach 😉 . Naszą znam doskonale – przecieram te kąty treningowo, swego czasu ominął mnie sympatyczny wypad przyjaciół do Wrocławia, kiedyś w cichych planach była Bydgoszcz…Dziś jestem w Olsztynie i chcę przetruchtać tutejszą trasę zawodów, pierwszą poza swoim miastem 😀 . Czytaj dalej

Sobota 08.02.2014r.

 

Solowo warmińskim przełajem…

Wywiało mnie. Wyjazd „wisiał” nade mną już od dłuższego czasu i wiedziałem, że w któryś z weekendów będę musiał zostawić moją „biegową rodzinę” – jak o nas ciepło mówi Jola – i pomknąć do Olsztyna. Uwielbiam to miasto. Zaglądam tu od 10ciu lat i za każdym razem zachwycam się wzgórzami i jeziorami, których tu nie brakuje. Jest mnóstwo przestrzeni, a wokół są cudowne lasy, które mogą być marzeniem każdego biegacza terenowego 🙂 . Sprzęt obowiązkowo znalazł się wczoraj w bagażniku, a w głowie już były plany, dokąd mnie poniesie 😉 … Gdyby nie 5-godzinna podróż, która i tak wczoraj minęła nad wyraz spokojnie, jak na czas zimy, pewnie bywałbym tu częściej, a tak…nie było mnie tu…okrągły rok… 😮 Czytaj dalej

Czwartek 06.02.2014r.

 

Osłabieni…

Podobno w amatorskim sporcie, a zwłaszcza w bieganiu nie powinniśmy zadawać pytania: „czy ulegniemy kontuzji?”, ale…”kiedy?” . Jesteśmy w sposób naturalny na nią narażeni, bo najczęściej mieszamy zapał i ogrom entuzjazmu z różnym stopniem przygotowania, różną wiedzą, a do tego wspomagamy się różnej jakości sprzętem…Każdy, kto już przetruchta trochę kilometrów, kto zaczyna brać udział w rywalizacji, kto czuje progres i MOC…prędzej czy później poznaje gorycz przymusowej pauzy..Na ostatnim GP bawiliśmy się świetnie, ale każdy z nas na coś narzekał…I to „coś” zabiera z reguły część przyjemności, a co gorsza – niesie ryzyko, że pauza może się wydłużać, jeśli nie damy ciału odpocząć… Czytaj dalej

Niedziela 02.02.2014r.

 

Wiosenny poranek…

Po wczorajszych emocjach kurz nie opadł…Facebook rozhuczał się na dobre popołudniem, a emocje przeniosły on-line 😀 . Ja tez pożeglowałem 🙂 . Było w nagrodę czerwone wino i muzyka, w której zasłuchałem się do nocy. Spać wygoniła mnie perspektywa kurczącego się czasu na sen 😉 … bo na 9tą byłem już mówiony z dziewczynami na spokojny Rusałkowy trucht i „opowieści dnia wczorajszego” 😀 . Czytaj dalej

Sobota 01.02.2014r.

Amazing run…
czyli bieg nr IV Grand Prix Poznania zBiegiemNatury 🙂

Wokół ciemno…Widzę to bez otwierania powiek…”Zaspałem?” – ta myśl mnie gwałtownie zelektryzowała…trwam tak przez chwilę, wybudzając zmysły…”Nie, za ciemno..” – odpowiadam sam sobie…Sięgam jednak po komórkę i zerkam zaspanym wzrokiem…Jeszcze godzina…Ulga…Mogę jeszcze chwytać sen…Ale czy się da?…Głowa nie pozwala…Klasyczny „stand-by”… Czytaj dalej

Czwartek 30.01.2014r.

 

Lodzie – bój się!!

Sypnęło delikatnie śniegiem. Szału zimowego nie ma, ale ilość wystarczająca, by z czającego się pod nim lodu, uszykować niespodziankę 😉 . Przekonałem się o tym we wtorek, gdy wracając z siłowni, zajrzałem nad Rusałkę, by ucieszyć oko widokiem i sprawdzić „biegowy warun” na czwartek 🙂 ….Zahuśtało mną kilka razy w moich post-biegowych New Balance’ach, gdy zanurzyłem się w zabielonym, mroźnym terenie…

20140128_224814 Czytaj dalej

Niedziela 26.01.2014r.

W kolcach…

Wczoraj popołudniem, gdy siedziałem przy kompie, zastanawiałem się, z kim o poranku pobiegnę…Nasza pracowita Magdusia znów uciekła szkolić się daleko, Mistrz Maciek będzie się regenerował, dzielna Jola szykuje się na 10tą…Pozostała pełna energii Agnieszka 😀 . Perspektywa bardzo fajna, bo wiem, że sobie miło pogadamy i z tempem celowo nie poszarżujemy…Niestety dostałem od niej info, że nie da rady być wcześniej, pojawi się razem z Jolą i resztą ekipy dopiero na zajęciach. Cóż…Zupełnie niespodziewanie otworzyła się zatem perspektywa…dłuższego niedzielnego pospania – dawno tak nie było 😀 😀 . Przez chwilę pomyślałem o solowym kółku, ale…w końcu mogę wszelkie „dodatki” zrobić i po spotkaniu z grupą, może ktoś nawet się skusi mi towarzyszyć…. 😉 Czytaj dalej

Sobota 25.01.2014r.

 

Waleczni…

Niektórzy z niedowierzaniem podpytywali Yacoola, czy w obecnych okolicznościach przyrody tradycyjna sobotnia „tyrka” dojdzie do skutku. Jacek krótko odparł: „Tak”. Rozwiało to wszelkie wątpliwości i zapowiedziało „ostrą jazdę” 😉 . Dotychczas tylko tempo i rozłożenie sił miało znaczenie, teraz dojdą również czynniki zewnętrzne: mróz i lód 😀 . Do odważnych świat należy! W końcu – raz się żyje, a BBL to nie przedszkole 😀 😀 . Czas na test – odporności i samozaparcia 🙂 . To mi się podoba 😉 . Czytaj dalej

Czwartek 23.01.2014r.

 

Herbatka…mrożona 🙂

No i przyszła Arktyka. Dłuuuugo nas oszczędzały wschodnie wiatry, długo aura zachęcała do wyjścia i biegania. Do czasu. Pierwszym symptomem zmian była już niedzielna gołoledź, w poniedziałek szklanka nie ustąpiła, a od wtorku – zamiast rosnąć, słupek rtęci przyjął odmienny kierunek…I tak oto świat wokół zastygł w przezroczystej, obłej i śliskiej skorupie, jakby Królowa Północy przybyła na wielkich saniach i jednym oddechem, jednym gestem ręki zamknęła wszystko w szklistej polewie…Dla nas, biegających, nie miała tym samym litości. I mróz, który sięgnął ponad 10ciu stopni poniżej zera, i miejscami nie dająca żadnej przyczepności nawierzchnia, wielu amatorów ruchu uziemiła w domu….Ale….nie nas 😀 . Czytaj dalej