Sobota 04.01.2014r.

 

W glorii chwały moich przyjaciół…

Życie bywa przewrotne i zadziorne. Moja plany powrotne ze Świąt posypały się jak domek z kart. W ułamku chwili. Jeszcze noworocznym wieczorem umawiałem się czwartkowe bieganie, spakowałem, by wczesnym rankiem wyjechać do Poznania, świetnie czułem, kładąc się spać…Ale to był krótki sen. Jelitówka objawiła się jak huragan, wytarmosiła mnie, wycięła z życiorysu resztę nocy i cały kolejny dzień. Pozbierałem się dopiero w piątek, na tyle, by zdecydować popołudniem, że jadę. Zdawałem sobie sprawę, że wirus wyjątkowo gwałtownie wyssał ze mnie MOC, ale lepsze samopoczucie dawało cień szansy, że może – choć tym razem towarzysko i „na zaliczenie” – przetruchtam sobotnie zawody z cyklu Grand Prix nad Rusałką. Udział uzależniłem od samopoczucia i braku gorączki. Wyjechałem tak, że udało mi się jeszcze dotrzeć do Biura Zawodów i odebrać pakiet. Nadzieja kwitła…Cieszyłem się na wspólny bieg z moimi „fighterami”, Magdą, Maćkiem, Piechem i wszystkimi BBLowymi przyjaciółmi i znajomymi. Do późnej nocy. Wtedy termometr przyniósł rozczarowanie. Oczywiście, mogłem udać, że nie widzę, wziąć „coś na noc” i rano pognać, ale myśl o dłuższej pauzie potem ostudziła zapędy. Decyzja podjęta – nie biegnę, ale biorę aparat i idę dzielić zapał, wątpliwości i – w co wierzę – radość moich przyjaciół 🙂 .

Umówiona 10:15 pozostaje obowiązującą porą spotkania. Dziwnie to uczucie rankiem wciskać na siebie dżinsy, zamiast obcisłych rajtek, i polar zamiast bluzy biegowej…Z uśmiechem jednak wsiadam do auta, bo daaaawno nie widziałem ulubionych uśmiechniętych twarzy i ckni mi się za nimi. Jestem o 10tej na parkingu, gdzie zwykle i kieruję się przez lasek w stronę Rusałki. Gdy zbliżam się do szeroko pojętej strefy pakietowo-depozytowo-pogaduchowej, czyli do namiotów 🙂 , namierzam ekipę. Piechu, Szymon, Maciej-Bliźniak, Łukasz..no i gdzieś za plecami Pędziwiatr, na którego dziś mocno stawiam 😉 .

imgp4508

Zagląda też kilkoro innych znajomych z BBL-a, a z nimi Yacool. Trochę później dołącza Jola i odnajduje się Magda…

imgp4511

Niewiele czasu pozostało, za kilka chwil zacznie się w strefie startu, oddalonej stąd ponad kilometr, rozgrzewka…Udaje mi się pogrzebać w ustawieniach Magdzinej mp3-ki, zaraz potem całe towarzystwo znika w truchcie…

imgp4513

Korzystam z okazji, że przy stolikach z rejestracją robi się pusto i z żalem oddaję swój numer i chipa – mam nadzieję, że po raz ostatni w takich okolicznościach….Nie wszyscy jeszcze udali się na start – symbol wszelkich lokalnych zawodów, od „piątek” po maratony, Pani Maria zwana Panią Parasolką, jest dziś w sporym niedoczasie 😉 …

imgp4518

Ja kieruję się do gastronomii – tu, na tyłach dawnego Biura Zawodów, w sąsiedztwie trasy biegu, lokuję się na fundamentach zapewne byłej dobudówki – z małego podwyższenia będę miał dobre miejsce do strzelania z teleobiektywu. Czekam. Mija 11ta i nic się nie dzieje. Nawet niepokoję się, bo po asfalcie swobodnie przechadzają się piesi z psami na długich smyczach, kompletnie nieświadomi, że w każdej chwili wypadnie na nich z lasu 800 osób!… Wreszcie niewielka grupa gapiów zaczyna wydawać owacyjne dźwięki – lustrzanka do oka i celuję, bo to znak, że kolorowa fala napływa 😀 .

Pierwsi są faworyci – prowadzi Maciek Muślewski, tryumfator zeszłorocznej serii i bodaj rekordzista trasy, a zaraz za nim jest rewelacyjny, młodszy sporo od niego, Sebastian Nowicki, który w pięknym stylu pokonał wielkiego rywala miesiąc temu 🙂 …

imgp4522

Goni ich zawsze liczna i „napalona” grupa ze Szpota z triathlonistą, Filipem Przymusińskim na czele…(ten w okularkach, dla szyku prawdopodobnie, słońca i muszek brak 😉 )…

imgp4526

Ja czekam na nasze gwiazdy 😀 😀 . I doczekuję się szybciej niż myślałem 😮 …

imgp4529

Maciej idzie jak burza!!! Zaskakuje mnie fakt, że tym razem jest tuż za czołówką 😀 i przed naszym BBLowym kolegą, Szymonem (477), którego zawsze ścigał…

imgp4536

„Niech MOC będzie z Tobą” – pomyślałem, oby dobrze rozłożył siły, bo póki co – jest rewelacyjnie 😉 . Tłumek gęstnieje, wypatruję w nerwach kolejnych znajomych twarzy. Nie spodziewałem się, że to będzie takie stresujące – nie chcę przegapić naszego TEAM’u ! … Wreszcie jest – Piechu! czarna koszulka, żółta opaska na głowie… 🙂 . Też dziarsko pomyka – to jest grupa, biegnąca w tempie 4:10-4:20….

imgp4543

Nerwowo szukam Magdusi…Ponieważ ona zawsze jest gdzieś blisko Piecha, jak cień, powinna być widoczna w wizjerze…ale jej nie ma. Strzelam kilka fotek „na zapas” z nadzieją, że odnajdę ją tam (i faktycznie: błękitna bluza, czarna opaska),

imgp4545

Póki co, mocno się frustruję….Spodziewałem się, że mijać mnie będzie w zwartej grupie, ale liczyłem, że czasu na ogarnięcie barwnej przestrzeni będzie więcej, tymczasem…to było..jak huragan (!) i wszyscy zniknęli za moimi plecami….

Przebiegają kolejni, a ja ich chwytam w kadr…Tylko grupa tuż za czołem była mocno „zbita”, dalej „polowanie” jest prostsze…Spokojnym tempem mija mnie Jola

imgp4556

A gdzieś dalej za nią uśmiecha się kolejna z Magd 😉 …

imgp4559

Nie czekam dłużej…teraz wracam do strefy namiotowej i dalej, na linię mety, by ulokować się w dogodnym dla zdjęć miejscu – najlepiej tak, bym w kadr chwycił zegar…Osób tam przybywa, ale udaje się ustawić odpowiednio…Pozostaje czekać…Jest 13ta minuta biegu…Za dwie minuty spodziewam się liderów.

Pierwszy pojawia się…Sebastian 🙂 – co oznacza jego drugie zwycięstwo 🙂 …

imgp4562

imgp4565

Maciej Muślewski przegrywa, a jego gest mówi mniej więcej „zrobiłem co mogłem” 😉

imgp4568

Monitoruję czas…Około 18tej minuty emocje rosną…Gdzie jest Pędziwiatr? Ostatnio przybiegł na 19:02, jak będzie tym razem?….Patrzę jak ubywają sekundy i w dal, na łuk trasy przed ostatnią prostą…..Jest!! Rzut oka na zegar – WOOOW! : 18:41 !!! – REWELACJA!!. „Dajesz, Maciek, DAAAAAJESZ!” krzyczę w myślach – Pędziwiatr przecina metę, gdy cyfry wskazują 18:44, ale klasyfikacja będzie robiona wg czasów netto i tam na pewno coś zostanie odjęte, bo nie ruszał równo w linii z pierwszymi 😀 😀 . Tuż za nim, w odległości kilkudziestu metrów nadbiega Szymon 🙂

imgp4573

imgp4576

Pierwsze co, Maciek podbiega do mnie i przybija siarczystą „piątkę” – jest jeszcze zszokowany rezultatem, a ja tym, że nie wygląda na zmęczonego – ot, jak po przebieżce 😀 . Zachęcam go, by ubrał bluzę i poszedł na zasłużoną herbatkę i drożdżówę 🙂 .

Czekam na pozostałych, Piecha i dziewczyny. W międzyczasie meldują się pozostali znajomi, BBLowicze – Bartek, Łukasz, a teraz Paweł, starszy ode mnie, ale biegający piątki rewelacyjnie, poniżej 22óch minut…Mam dla niego ogromny respekt… 🙂

imgp4583

..i Maciek-Bliźniak..

imgp4585

Wybija 22ga minuta, spodziewam się Piecha, ale akurat melduje się większa grupka i on z nimi finiszuje całkiem zasłonięty…Wypatrzył go zza moich pleców Maciek, gdy było już po wszystkim. Kolejne sekundy płyną….

Metę przekraczają Agata, Aldona, Bartek…

imgp4591

Wreszcie jest nasza Księżniczka Magdalena 😀 . Utrudzona, ale dzielnie walczy na ostatnich metrach…

imgp4593

Wiem, że jej życiówka to 22:46…”Szybciej, Magda, szybciej!!!” – dopinguję ją w duchu…Gdy przecina linię mety zegar pokazuje 22:48, ale – jak w przypadku Maćka – przekonany jestem, że z pewnym opóźnieniem przekroczyła matę pomiarową na starcie i będzie trochę sekund do odjęcia…..Może więc się uda poprawić rekord 🙂 ….Zaraz po zakończeniu podchodzi do mnie i bardzo zmęczona siada, opierając się o barierki…Już po wszystkim….Przeżywa, rzec by można, piękną „Śmierć” 🙂 …

imgp4597

imgp4598

imgp4599

i jeszcze bardziej olśniewające „Zmartwychwstanie”… 😀

imgp4601

Tych kilka sekund… jest jak podróż z niebytu do wspaniałej rzeczywistości i pięknie widać to w oczach 🙂 …Cieszę się, że spontanicznie udało mi się to zamknąć w kadrze 😀 ….

Poganiam Magdę, by wstała, poszukała w plecaku Maćka bluzy i się ubrała – nie mamy lata, ciało szybko stygnie. Poza tym – czeka na nią gorący płyn i pyszna „szneka” 🙂 , nagrody cenniejsze od medali 😀 . Odchodzi wciąż jeszcze lekko oszołomiona, ja zostaję na posterunku 🙂 . Do linii pomiarowej dociera jeszcze Jola…

imgp4604

zmęczona, ale szczęśliwa – po perypetiach zdrowotnych udało jej się przebiec całość biegiem, bez postojów 🙂

imgp4606

Za nią pojawia się jeszcze Dorota, która od początku jest z nami na niedzielnych zajęciach 🙂

imgp4610

Teraz i ja wędruję do przyjaciół. Na drożdżówę nie zapracowałem dziś nogami, więc nawet się nie pcham…Widzę po twarzach przyjaciół, jak pomału zaczynają uzewnętrzniać się krążące we krwi endorfiny…Na razie jeszcze dominuje ulga, że cały trud już za nimi…

imgp4611

ale gdy już gromadzę ich do pamiątkowego foto….roznosi ich moc pozytywnych emocji 🙂

imgp4613

To jest jak narastająca „chmura radości”, bijąca od nich i sięgająca aż mnie 🙂 , po drugiej stronie aparatu 🙂 . Szczególnie widać to w zachowaniu Piecha 🙂 …ale też Maćka, który przyprawia Magdzie – uroczo pasujące – rogi 😀 😀

imgp4617

TEAM zaprasza mnie do siebie, Jola chce przejąć aparat 😀 . Z ogromną przyjemnością dołączam do nich – dziś nie biegłem, ale całym sercem byłem z każdym z nich, teraz mam uczucie, że i oni są sercem ze mną….

imgp4620

Gdy ich obejmuję, czuję ich ciepło, mam wrażenie, jakby ich MOC w jakiś niezwykły sposób przenikała mnie 🙂 . Nie wiem, jak to się dzieje, ale stojąc tam – obok pięknej i walecznej dziewczyny, przystojnego młodego faceta, szybkiego jak najlepszy koń z Royal Ascot i wiecznie uśmiechniętego, błyskotliwego i najweselszego z analityka, jakiego znam, czuję wielkość każdego z nich w sobie, czuję się dumny, że mogę dzielić ich radość…

imgp4623

To jest niezwykła chwila….Nie trzeba biec, by poczuć się szczęśliwym…czyimś szczęściem 😀 …

imgp4624

To był wspaniały dzień….dzień chwały….Każdy z nich zrobił świetny czas, ale – co ciekawe – emocje nie opadają, a stopniowo rosną – poza Maćkiem, którego victoria jest jasna, to, czy Magda i Piechu zrobili życiówki okaże się z ogłoszeniem wyników i czasów netto 😀 .

Kolejne wielkie zawody za nami, nasze biegowe święto 🙂 … Całą gromadą spacerem idziemy na parking leśny…Żegna się z nami Jolka, a przy autach Magda. My jeszcze na moment dołączamy do Yacoola i naszych BBLowiczów, a potem zabieram Macieja tam, gdzie zaparkowałem samochód. Mamy jeszcze wieeeeeele czasu, by smakować dzisiejsze piękne chwile 🙂 .

Wrażenia…

Nie pamiętam w ostatnich czasach, by po GP, zaraz po powrocie do domu, facebook tak się rozhuczał 😀 😀 …Nie wiem, czy zdążyły minąć dwie godziny, gdy ogłoszono oficjalne rezultaty , a fantastyczne wieści rozeszły się szybciej niż trąba w „alei tornad” 😀 😀

Maciek 18:41 – życiówka!!!
Piechu 22:07 – życiówka!!!
Magda 22:38 – życiówka!!!

Klawiatura się grzała…Szybko obrobiłem zdjęcia i wrzuciłem na fejsa…Do późnego wieczora temperatura nie stygła, jakbyśmy zespołowo wygrali PlayOff NBA, zdobyli mistrzostwo kraju, albo Puchar Stanleya 😀 😀 ….

Po poprzednich zawodach Magda pięknie podsumowała naszą ekscytację, mówiąc, że choć to zawody z cyklu „o złote gacie”, to jednak dają nam radość, która nie stygnie, żyjemy nią, dzielimy się…Tak jest w rzeczywistości 🙂 .

Bo…nasz TEAM SPIRIT jest wielki 🙂 . Bo wielkość jest w nas, a jej skalę wyznaczają podniebne emocje. Bo choć nie stajemy „na pudle”, to i tak wygrywamy 😀 . Tym, że walczymy, że podejmujemy – mimo lęków i niepewności, stresu i drżenia – wyzwanie, a potem biegniemy za naszymi marzeniami…..

I choć kosztuje to ból i łzy…nie ma nic piękniejszego, jak wyciągać ręce i ich dotykać! NIC…. 😀

Choć dziś tylko patrzyłem, gdy o tym piszę, ściska mnie w gardle………

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *