Sobota 13.07.2013r.

 

Podobno ważnie nie jak się zaczyna, a jak kończy…

Chyba idzie ku lepszemu, bo mój organizm już nie buntuje się przed wczesnym, sobotnim wstawaniem 😀 . Owszem, na bieganie o 5:00 pewnie nie dałbym się na tym etapie jeszcze namówić – prędzej już w nocy – ale 9:30 weszła w mój zasięg 😉 . Na pewno swój dobry wpływ mają na to ostatnie testy dystansowe, zwłaszcza te na krótszych odcinkach, bo z większą werwą zrywam się z łóżka na zajęcia. No tak, ale dziś…2000m, a to już nie jest…sprint… 😉 Czytaj dalej

Niedziela 07.07.2013r.

Bawimy się… 😀

Wczorajsze bieganie zaostrzyło apetyt. Zastanawia mnie, jak musi być moc umysłu, skoro zwyczajowo po weekendzie czuję dość „wszechstronnie”, że biegałem 😉 – ot po prostu ciało dość jasno komunikuje zaliczony wysiłek, natomiast w niedzielny poranek, czyli pomiędzy zajęciami…jestem świeżutki, jak niemowlę po kąpieli !:D…Najzwyklej w świecie kipię energią i nosi mnie, a wszelkie sygnały płynące z ciała udanie ignoruję, traktując raczej jak bzyczenie komara koło ucha 😉 Czytaj dalej

Sobota 06.07.2013r.

 

Sobotnie ściganie…

7:30…Coś potwornego huczy w głowie…”Dżizus – muszę wreszcie ustawić melodię na weekend” – pomyślałem, słuchając przeraźliwego lamentu mojej komórki i próbując ogarnąć, co się dzieje…Wreszcie podnoszę kamienne powieki, siadam na łóżku i próbuję się ocucić…Mozolnie mi to idzie…Dopiero podniesiona roletka i uchylone okno, a wraz z nim wpływający do wewnątrz zapach letniego poranka budzi mnie do zycia…”Dziś się ścigamy! – pomyślałem i od razu poczułem przyjemną adrenalinę ;)…. Czytaj dalej

Środa 04.07.2013r.

 

Pomiędzy tenisem a bieganiem…

Dziś szczególny dzień – dwóch Polaków w ćwierćfinale Wimbledonu…Zawsze lubiłem tenisa…Gdy kilka lat temu zimą skręciłem kostkę na sali, miałem dwa dwa tygodnie, by spokojnie pooglądać Australian Open – od tamtej pory śledzę ważne wydarzenia na kortach. Chimeryczna, ale też nieobliczalna Radwańska, a teraz dwóch świetnych chłopaków dodało smaczek kibicowaniu. Od roku wożę też córkę na kort, kontakt z dyscypliną mam więc bliższy, choć sam…się lenię, by wziąć rakietę w ręce…No ale sporo u mnie sportowych akcentów, każdy kolejny to z konieczności alternatywa… Czytaj dalej

Niedziela 30.06.2013r.

 

Jak ja lubię te biegowe niedziele 🙂

Imieniny, imieninami…Wielkiego imprezowania nie było, nooo..tak ciut-ciut 😀 . Jeszcze wczoraj popołudniem, choć sprawy zupełnie inne mnie ściągnęły w okolicę, „zahaczyłem” o Dec’a…Tak już mam, że jeśli znajdę się w odległości pół kilometra od tego sklepu, jakieś dziwne siły ciążenia sprawiają, że wchodzę na orbitę, a w konsekwencji ląduję pomiędzy regałami, najczęściej biegowymi 😀 . Efekt – kolejna koszulka, ale to nie zbytek, bo fajnych koszulek nigdy mało 😀 . Zamierzałem, rzecz jasna wypróbować na najbliższych zajęciach, czyli dziś 🙂 . Czytaj dalej

Sobota 29.06.2013r.

 

Imieninowy BBL…

Już wczoraj, goszcząc tradycyjnie przez godzinę na kortach Olimpii, w bezpośrednim sąsiedztwie stadionu i Rusałki, czułem ogromne przyciąganie…. 😀 … Pogoda przepiękna, słonecznie, ale powietrze rześkie, chłodniejsze, idealne dla spokojnego potruchtania….Wytrzymałem…..Do dzisiaj  😉 Czytaj dalej

Niedziela 23.06.2013r.

 

Przyjemny szmer za oknem..

…obudził mnie o poranku 🙂 …”Deszcz!” – pomyślałem, nie otwierając oczu…I zaraz kolejna sympatyczna myśl: „nie słychać grzmotów!!”…. Nie sądziłem, że zachmurzone niebo i opad może mnie tak doskonale nastroić jeszcze zanim otworzę oczy 😀 … pierwszą moją reakcją było sięgnięcie po komórkę i przestawienie budzika, bo taka aura zmieniała plan na dziś 😉 – nie będę się zrywał i biegał przed zajęciami nad Rusałką, ale po nich 😀 …  Wreszcie jakiś mały bonus od życia, kilka chwil snu więcej 😉 😉 …. Czytaj dalej

Sobota 22.06.2013r.

 

6:50, czyli jak do pracy….

Tak, taaak, zaklinałem się nie tak dawno jeszcze, że wczesne wstawanie w weekendy sobie daruję, bo to jedyne dni, gdy można się pobyczyć dłużej i odespać braki….Wczoraj jednak solowo uświetniałem Noc Świętojańską 😉 i jakoś nie przeciągałem pójścia spać w nieskończoność, byłem więc gotowy sprawdzić, jak mi dziś pójdzie powrót „do świata żywych” w wolny od pracy dzień. Taki test był koniecznością dziś, bo napiął mi się mocno grafik…Pomijając obsadzone rodzinnie popołudnie, miałem w planach od rana ekipę dekarską na dachu biura i dostawę mojej mamy na zabiegi na 11tą do szpitala….Musiałem się sprężać, więc budzik przestawiłem na zwykłą porę wstawania, czyli 6:50…. Czytaj dalej

Niedziela 16.06.2013r.

 

Spotkanie biegowe nad Rusałką.

Dziś, bogatszy o doświadczenie z wczorajszym dojazdem, od razu kieruję się na Botaniczną. W planie był wcześniejszy przyjazd, ale znów ścigam się z czasem. Coraz bardziej skłaniam się ku twierdzeniu, że czas nie ma przebiegu liniowego :D…Dowodzi temu każdy mój poranek, zwłaszcza te przed bieganiem 😀 😀 …. Czytaj dalej