Piątek 12.02.2016r.

Moje sercem bieganie…

…Czas…Tik-tak…Sekunda po sekundzie, jak ziarna piasku w klepsydrze, umyka…Zawsze jest najlepszy czas, by spełniać marzenia..by robić coś nieszablonowego, zrywać ze schematami…Lepszego momentu, niż ten teraz właśnie…może nie być…:) . Nie czekajcie, róbcie to…Jedźcie tam, dokąd śniliście jechać, skaczcie ze spadochronem, polećcie na paralotni, nurkujcie, wspinajcie się, albo wędrujcie górskim szlakiem, chłonąc widoki…Działajcie…Wróćcie do pragnień, marzeń, które być może pokrył kurz….Ale…przede wszystkim…otwórzcie się na innych, na tych których lubicie, kochacie…powiedzcie tym, którzy są dla Was ważni, jak ważni są…jak Wam na nich zależy…Nie czujcie się skrępowani treścią, ani formą…Mówcie…niezależnie od sytuacji, kontekstu, barier, które są tylko w głowie…Zróbcie coś dla nich…Cokolwiek…Nie dla „dziękuję”, ale dla samej radości robienia czegoś z myślą o drugiej osobie :)….To daje szczęście…mówię Wam :)…. Czytaj dalej

Wtorek 19.01.2016r.

…Chronologicznie, to powinno być o niedzielnym crossie w Daszewicach, ale…dużo by pisać 🙂 :P….

Icerunning….

„Nie…Nie i koniec. Nie wyłażę na ten ziąb!”…W głowie protest. Ciało chłonie resztki ciepła, uzbieranego na trasie do Strzeszynka, a w głowie mętlik…Wokół ciemna i obca pustka, w kabinie przytulne światełko, na zewnątrz mróz, tu, w „blaszanej puszce” wciąż tak przyjemnie….Ciało od wewnątrz ogrzewa wesołe wspomnienie sprzed tygodnia, które wraca…I głos: „Zzzziiiimnoo” 🙂 . Próba – uchylam drzwi…i od razu zamykam….”Nie, to jest chore…Samotnie, w ciemność, na lód i w mróz…” głowa oponuje…Ale budzi się serce – tydzień temu, frunąłem, było cudnie, teraz walczę…ale to właśnie w takich chwilach trzeba, bo teraz właśnie pokonuje się słabość…A jest co. Tu, w małej przestrzeni, niedawno wesołej, dopada mnie samotność…Rozsądek krzyczy – wracaj, dusza mówi – nie rezygnuj….Reakcja może być tylko jedna…. Czytaj dalej

Niedziela 12.04.2015r.

…Cyfry to cyfry. Są ważniejsze rzeczy…

…8. Poznań Półmaraton…

….Zimno. Nawet bardzo, bo wieje. Mam na sobie kompresy, letnie spodenki, koszulkę techniczną z krótkim rękawkiem i bluzę. Mimo to wiatr dobiera się do mnie. Krzyżówka ulic, przystanki w różne strony. Dylemat. Za kilka chwil podjedzie „8ka”, zawiezie mnie bezpośrednio do celu…Nieco później będzie „7ka” w kierunku Wildy, a dalej przesiadka na „6kę”. Na miejscu o 20 minut później, ale za to mam szansę jechać z Pędziwiatrem. Wybieram jednak pierwszą opcję. Daję znać Maćkowi. W tramwaju komfort. Ciepło, przejazd mam od organizatora za „free”. Jak na niedzielny poranek sporo ludzi. Są i biegacze, poznać ich łatwo po butach. Włączam muzykę…. Czytaj dalej