Ja frunę…
Sobota…Wczoraj mój życiowy kalendarz otworzył kolejną kartę do zapisania…Sporo ich już za mną, są w nich lepsze i gorsze…Stanowią historię, nic już w niej nie zmienię, ale są o tyle ważne, że ukształtowały moją teraźniejszość…Teraz, gdy wielokrotnie staję z nimi sam na sam, gdy robię wyrzuty o to, czy tamto, przynajmniej wiem, dlaczego jest tak, jak jest….Dziś, na progu nowego dnia, pierwszego dnia reszty mojego życia, staram się mieć uśmiech na ustach, patrzeć przed siebie śmiało…bo…życia można się obwiać, owszem, mówią o tym doświadczenia, można odwracać głowę z lękiem, ale….można też z otwartym sercem i odważnie patrzeć w słońce, bo życie potrafi cudownie zaskakiwać i dla tych niespodziewanych i często niezasłużonych chwil szczęścia warto z radością zaczynać każdy poranek… Czytaj dalej →