Niedziela 08.09.2013r.

Niestety, ten wpis „popełniam” po raz drugi…Wczorajsze trzy godziny pracy, z przyczyn mi całkowicie nieznanych..”wyparowały” z WordPressa!!….Nie ma chyba nic bardziej frustrującego, niż pójście spać (wreszcie) z poczuciem zostawienia za sobą kawałka fajnej roboty, a potem rano przekonanie się, jak życie potrafi być złośliwe…Co się stało??..Nie mam zielonego pojęcia….Szkic tego, co pisałem zniknał…I tyle. Ani śladu…Postaram się raz jeszcze, może już skromniej, opisać to, co przyniosła niedziela……………..

******************

„W bieganiu najbardziej lubię….regenerację”….

…te słowa wypowiedział niegdyś nasz biegowy kolega, Piechu i faktycznie je podzielam…Móc położyć się po treningu na zielonym dywanie, popatrzeć w niebo, nigdzie się nie spiesząc…po prostu „się pobyczyć”…Czysta przyjemność….Oczywiście, jeśli nie zmusza nas do tego uraz 😉 …. Czytaj dalej

Sobota 07.09.2013r.

 

Lato..wciąż tu jest..

Tym razem lubię synoptyków. Dane pogodowe z serwisów internetowych potwierdzały, że nie wciskają nam kitu – ale też i prawidłowe zdiagnozowanie tego, co przed nami nie stanowiło specjalnego problemu. Ku wielkiemu szczęściu „rozsiadł się” wygodnie nad naszymi głowami wyż, serwując biegowe warunki jak z bajki!!: na kryształowym, bezchmurnym niebie słońce, oferujące ciut powyżej 20stp., a jakby komuś było za ciepło – delikatne podmuchy orzeźwiającego wiatru. I tak ma być dziś i jutro!!! Mmmmm… Czytaj dalej

Czwartek 05.09.2013r.

 

Zakręceni…wokół jeziora 🙂

Tak, tak…tym razem nie środa…. 😀 …A co! – niech dzieje się coś nowego 😉

Tak naprawdę…skończył się beztroski czas wakacji (ogólnie, bo ja ich nie miałem) i krystalizuje mi się nowy grafik tygodniowy, choć, póki co, nic na 100% nie wiadomo jeszcze…Z „zesżłosezonowego” punktu widzenia trening w środę był ważny, bo we wtorki i czwartki miałem siłownię, a w poniedziałki kosza…Wszystko ładnie się zgrywało. Teraz – wieeeelka niewiadoma…Wczoraj byłbym wolny dopiero ok. 19:30, a że o 20tej robi się ciemno, musiałem zaproponować dziewczynom i Przemkowi przeniesienie zajęć na kolejny dzień. Nikt nie zaprotestował. Udało się. Czytaj dalej

Niedziela 01.09.2013r.

 

Dziecięce bąbelki i władza ludu…

Wczorajsze „rusałkowanie”, zadumane, nostalgiczne i refleksyjne, jeszcze bardziej podkręciło moje oczekiwanie na niedzielne spotkanie. Chciałem znów wtopić się w tą naszą wesołą społeczność, cieszyć ich radością, entuzjazmem, byle by znów nie meandrować w zakamarkach duszy… 🙂 …Radość czekała mnie podwójna, bo zamiast wybierać się na 10tą, ja umówiłem się z dziewczynami już godzinę wcześniej, by asekuracyjnie wybiegać sobie troszkę kilometrów przed zajęciami, a po nich mieć luz i wolność wyboru. Ręcznik planowałem zabrać jak talizman – wczoraj chłodno było, może koło południa będzie na tyle ciepło, by choć pobyczyć się wspólnie na plaży. Czytaj dalej

Sobota 31.08.2013r.

 

Szybkie czterysta…i samotność biegacza…

Wczoraj chodziło mi po głowie, by pobiegać, ale jakoś samemu brakowało mi iskry…Coś jest w tym bieganiu „z kimś”, że gdy przychodzi ruszyć „cztery litery” solowo, mało jest chęci…Nie chodzi o brak motywacji, czy ochoty na trening, bo to jest zawsze, ale…o perspektywę samego biegu – samotne tłuczenie kilometrów jest jak „robota” przy „pracy”, „fastfood” przy „wykwintnej kolacji we dwoje przy świecach”, „gra naszego drugoligowca” przy „Grand Derbi Barca-Real” 😀 😀 ….Poziom emocjonalnego zaangażowania kosmicznie różny 🙂 – ot, trzeba to zrobić i koniec. Wczoraj mało miałem ochoty na „tyrkę” – bo tym najczęściej kończą się solowe wypady, postanowiłem poczekać na dzisiejszy BBL. Czytaj dalej

Środa 28.08.2013r.

 

Praca, świetna zabawa i atak endorfin…

Mój dzień zwykle „wstaje” o 6:50…Budzi mnie delikatnym dźwiękiem Czesiu Niemen, zapraszając na „kolorową słodycz” do kawiarenki Pod Papugami 😀 …Co rano ociągam się z decyzją, by mu nie odmawiać, wydłużając drzemkę dwukrotnie o 10 minut 😉 …To pozwala mi delikatniej opuścić strefę komfortu…. Czytaj dalej

Niedziela 25.08.2013r.

 

Biegowe „deja vu”…

Moje zaskoczenie nie mija. Owszem, czuję wczorajsze bieganie, po „grzybkach” nie może być inaczej, nawet, gdy się troszkę oszczędzałem. Nie jestem jednak pokurczony, nie kuśtykam, a ślady wczorajszych zajęć i podwójnego biegu po nich, rozrzucone po moich kończynach, nie robią większego wrażenia 😉 . Ot, normalne samopoczucie potreningowe. A przede mną kolejny, nie mniej ekscytujący dzień… 🙂 Czytaj dalej

Sobota 24.08.2013r.

 

Praca nad siłą…i ostatnie uroki wakacji…

Powrót z imprezy był o przyzwoitej porze i w przyzwoitym stanie. W dodatku odbył się przy użyciu „własnego napędu” 😀 – to już u mnie taka mała tradycja, że gdy bywam na Starówce, w drodze powrotnej często wybieram spacer, on daje mi wytchnienie, pozwala uspokoić myśli…Na pewno też wpływa na samopoczucie. Szczęśliwie od tej soboty zajęcia BiegamBoLubię wracają do starej, dobrej pory, 9:30, więc miałem też komfort snu przed sobą… Czytaj dalej

Piątek 23.08.2013r.

 

Parabiegowy „przerywnik” w Room 55…

Wciąż gnamy…Życie pędzi czasem rytmem szalonym, tempem etiopsko-kenijskim, a my, poza naszymi biegowymi „chwilami”, nie mamy szansy porozmawiać…Owszem, łączymy jedno z drugim – każdy nasz trening jest okazją, by wciąż i wciąż lepiej się poznawać, nawet obrane tempo często celowo jest konwersacyjne….Ale…brakuje takiej prawdziwej chwili spokoju…miejsca, w którym wszyscy razem możemy usiąść, niekoniecznie w biegowych „rajtuzkach”  🙂 i po prostu z radością sobie pobyć….. Czytaj dalej

Środa 21.08.2013r.

 

Bardzo chcieć…

Motywacja…Bez niej nie ma sukcesów w pracy, w sporcie, życiu prywatnym…W bieganiu również. Może być różna, każdy ma swoje własne bodźce, które go stymulują…Wszystko zasadza się jednak na „chceniu” lub „nie chceniu”…Czasem okraszone jest potokiem słów, czasem oznacza milczące działanie. Najczęściej jednak prowadzi do celu. I osiąga go… Czytaj dalej