Sobota 15.06.2013r.

Szalona BBL-owa „osiemsetka” i solowe bieganie pod górkę…

Pierwszy letni (pogodowo) weekend trzeba zacząć mocnym akcentem. Jadę na BBL. Jakkolwiek fajne są te zajęcia, to niestety zawsze determinują u mnie bieganie w sobotę w ogóle, a zwłaszcza jego miejsce. Nie mam zapału, by po nich wskakiwać w auto i transferować się w inny rejon (choć pomysł nie raz był), przecierać nowe szlaki, najczęściej też dołącza do mnie ktoś z BBLowiczów, a ja lubię biegowe towarzystwo, więc zostaję…I w taki oto sposób nieuchronnie trafiam na znajome i nieco już opatrzone ścieżki wokół Rusałki…. Czytaj dalej

Środa 12.06.2013r.

 

Wieczorny chillout nad Rusałką..

Dziwnie rozpoczął się ten tydzień…Mimo, że w weekend nie „umordowałem” się jakoś specjalnie na drożach i bezdrożach, to w poniedziałek czułem, jakbym się nie zregenerował… Miałem obolałe „czwórki”, „dwójki”, całe nogi ciężkie…Zawsze ślad po bieganiu pozostawał, tym razem jednak dziwnie się czułem, idąc na wieczornego kosza – jakbym miał zamiar grać zaraz po maratonie 😉 ….Oczywiście zajęcia na sali regeneracji się nie przysłużyły….Mimo wszystko jednak czekałem na środę, brak mi było biegania tym bardziej, że przez te dni cały czas byłem zakopany w sieci wokół tej tematyki. Czytaj dalej

Niedziela 09.06.2013r.

Tradycyjne biegowe spotkanie nad Rusałką

Poranek budzi się nadzieją na ładny dzień – lepszy, niż wczorajszy. Wczoraj po powrocie do domu  zagrzmiało, a deszcz, który zwilżył mnie już przed Olimpią dopiero teraz pokazał, co się w chmurach kryje 😉 …Silny opad trwał wyjątkowo długo, szczęście, że nie była to nawałnica, jakich wiele w kraju, ale bardziej pobłażliwy kaprys pogody…Dziś jest ładnie i jakby mniej duszno, bo powietrze się porusza… Czytaj dalej

Sobota 08.06.2013r.

Powrót na stadion…

Wczoraj mnie bardzo nosiło, ale że obowiązki przytrzymały na miejscu, nie udało się pobiegać, mimo, że jak co piątek byłem w sąsiedztwie Rusałki…Nosiło, bo popołudnie i wieczór zrobiło się ładne, jakby zapraszające do biegania. No ale zawsze temperuje mnie to samo – sobotnio-niedzielna, biegowa perspektywa… Czytaj dalej

Środa 05.06.2013r.

Najpierw obowiązki, potem przyjemność..

Już w zajawkach dzisiejszy dzień zapowiadał się męcząco…Wczesne wstawanie, poranna jazda do Bydgoszczy, z „międzylądowaniem” w Gnieźnie, sprawy na miejscu nie wiadomo, ile trwające, a potem powrót. Praca na miejscu odłożona, a gdy wrócę, to chcę iść biegać…Bezapelacyjnie. Czytaj dalej

Niedziela 02.06.2013r.

Kolejne spotkanie zBiegiemNatury nad Jez. Rusałka

Czuję w kościach wczorajsze parkowe górki 😉 . Nie da się ukryć, że brakuje mi takich mieszanych warunków terenowych – nad „naszym” jeziorem, na „naszych” pętlach jest w większości płasko, a WPN weryfikuje już niewielkim pofalowaniem przygotowanie do biegania po terenie 🙂 . Jak zwykle jednak w ten dzień nie brak mi entuzjazmu i żadne „tu mnie strzyka, tam mnie boli” nie odwoła tradycyjnego truchtu ze znajomymi. Czytaj dalej

Sobota 01.06.2013r.

 

Żółte okulary, czyli tajna broń..

No i mamy kolejny biegowy miesiąc 😀 . Nowe wyzwania, nowe przygody, masa radochy i pracy na leśnych szlakach 😀 . Jeszcze wczoraj, z racji cotygodniowej popołudniowej wizyty w pobliżu Rusałki, chciałem dorzucić kilka kilometrów do majowej statystyki i „przebić” kwietniowe notowania, ale brakującą „siódemkę” do złamania 123km  nie byłbym w stanie wcisnąć w czas, jaki miałem do dyspozycji.. 🙂 . Odpuściłem w myśl zasady „jutro też jest dzień” i ze spokojem pokibicowałem córce w treningu na korcie 😉 , zasiadając samozwańczo na wysokim, sędziowskim stołku 😀 . Czytaj dalej

Środa 29.05.2013r.


Dancing in the rain…

W Stanach rozpoczął się sezon tornad, a u nas, niestety, czas burz…Ale nie są to spektakle jak przed laty, którymi człowiek się zachwycał – dziś niebo robi się granatowe, a człowiek blady ze strachu, czy mu zerwie dach, albo go zaleje…Nie piszę tego przekornie, ale z autentycznym lękiem o własne mienie….Paradoksalnie ta niestabilność i gwałtowność pogody ma związek z moim biegowymi planami… Czytaj dalej

Niedziela 26.05.2013r.


Powrót po dwóch tygodniach na spotkanie zBiegiemNatury..

Na niedzielę się czeka specjalnie…

Czuję wyraźną różnicę w nastawieniu pomiędzy minioną sobotą – solową, bez dodatkowej motywacji, taką „nagadaną sobie do ucha”, a niedzielą – towarzyską, sympatyczną, jakby wpisaną w rytuał od zawsze… 😀 . Nie wiem nawet, kto będzie dziś, ale nie ma to znaczenia, tak jak i pogoda, która poprawiła się jedynie w tym względzie, że nie kropi…Co nie znaczy, że nie może 😉 , bo chmury zakrywają niebo. Czytaj dalej