Niedziela 23.06.2013r.

 

Przyjemny szmer za oknem..

…obudził mnie o poranku 🙂 …”Deszcz!” – pomyślałem, nie otwierając oczu…I zaraz kolejna sympatyczna myśl: „nie słychać grzmotów!!”…. Nie sądziłem, że zachmurzone niebo i opad może mnie tak doskonale nastroić jeszcze zanim otworzę oczy 😀 … pierwszą moją reakcją było sięgnięcie po komórkę i przestawienie budzika, bo taka aura zmieniała plan na dziś 😉 – nie będę się zrywał i biegał przed zajęciami nad Rusałką, ale po nich 😀 …  Wreszcie jakiś mały bonus od życia, kilka chwil snu więcej 😉 😉 …. Czytaj dalej

Sobota 22.06.2013r.

 

6:50, czyli jak do pracy….

Tak, taaak, zaklinałem się nie tak dawno jeszcze, że wczesne wstawanie w weekendy sobie daruję, bo to jedyne dni, gdy można się pobyczyć dłużej i odespać braki….Wczoraj jednak solowo uświetniałem Noc Świętojańską 😉 i jakoś nie przeciągałem pójścia spać w nieskończoność, byłem więc gotowy sprawdzić, jak mi dziś pójdzie powrót „do świata żywych” w wolny od pracy dzień. Taki test był koniecznością dziś, bo napiął mi się mocno grafik…Pomijając obsadzone rodzinnie popołudnie, miałem w planach od rana ekipę dekarską na dachu biura i dostawę mojej mamy na zabiegi na 11tą do szpitala….Musiałem się sprężać, więc budzik przestawiłem na zwykłą porę wstawania, czyli 6:50…. Czytaj dalej

Środa 19.06.2013r.

 

Na przekór……

Letni upał…Nie słońce, wiatr i śpiew ptactwa, tylko…tropikalne powietrze, sprawiające wrażenie, że można je pokroić w kostkę, takie jest gęste….Od rana towarzyszy nam gorąca zwrotnikowa masa, podobna do tej znad afrykańskiej sawanny….Abstrakcyjna wydaje się myśl, że dwa i pół miesiąca temu zbieraliśmy się nad skutą lodem, zaśnieżoną Rusałką, a na BBLowym stadionie do biegania był tylko jeden oczyszczony tor do dyspozycji…. Czytaj dalej

Niedziela 16.06.2013r.

 

Spotkanie biegowe nad Rusałką.

Dziś, bogatszy o doświadczenie z wczorajszym dojazdem, od razu kieruję się na Botaniczną. W planie był wcześniejszy przyjazd, ale znów ścigam się z czasem. Coraz bardziej skłaniam się ku twierdzeniu, że czas nie ma przebiegu liniowego :D…Dowodzi temu każdy mój poranek, zwłaszcza te przed bieganiem 😀 😀 …. Czytaj dalej

Sobota 15.06.2013r.

Szalona BBL-owa „osiemsetka” i solowe bieganie pod górkę…

Pierwszy letni (pogodowo) weekend trzeba zacząć mocnym akcentem. Jadę na BBL. Jakkolwiek fajne są te zajęcia, to niestety zawsze determinują u mnie bieganie w sobotę w ogóle, a zwłaszcza jego miejsce. Nie mam zapału, by po nich wskakiwać w auto i transferować się w inny rejon (choć pomysł nie raz był), przecierać nowe szlaki, najczęściej też dołącza do mnie ktoś z BBLowiczów, a ja lubię biegowe towarzystwo, więc zostaję…I w taki oto sposób nieuchronnie trafiam na znajome i nieco już opatrzone ścieżki wokół Rusałki…. Czytaj dalej

Środa 12.06.2013r.

 

Wieczorny chillout nad Rusałką..

Dziwnie rozpoczął się ten tydzień…Mimo, że w weekend nie „umordowałem” się jakoś specjalnie na drożach i bezdrożach, to w poniedziałek czułem, jakbym się nie zregenerował… Miałem obolałe „czwórki”, „dwójki”, całe nogi ciężkie…Zawsze ślad po bieganiu pozostawał, tym razem jednak dziwnie się czułem, idąc na wieczornego kosza – jakbym miał zamiar grać zaraz po maratonie 😉 ….Oczywiście zajęcia na sali regeneracji się nie przysłużyły….Mimo wszystko jednak czekałem na środę, brak mi było biegania tym bardziej, że przez te dni cały czas byłem zakopany w sieci wokół tej tematyki. Czytaj dalej

Niedziela 09.06.2013r.

Tradycyjne biegowe spotkanie nad Rusałką

Poranek budzi się nadzieją na ładny dzień – lepszy, niż wczorajszy. Wczoraj po powrocie do domu  zagrzmiało, a deszcz, który zwilżył mnie już przed Olimpią dopiero teraz pokazał, co się w chmurach kryje 😉 …Silny opad trwał wyjątkowo długo, szczęście, że nie była to nawałnica, jakich wiele w kraju, ale bardziej pobłażliwy kaprys pogody…Dziś jest ładnie i jakby mniej duszno, bo powietrze się porusza… Czytaj dalej

Sobota 08.06.2013r.

Powrót na stadion…

Wczoraj mnie bardzo nosiło, ale że obowiązki przytrzymały na miejscu, nie udało się pobiegać, mimo, że jak co piątek byłem w sąsiedztwie Rusałki…Nosiło, bo popołudnie i wieczór zrobiło się ładne, jakby zapraszające do biegania. No ale zawsze temperuje mnie to samo – sobotnio-niedzielna, biegowa perspektywa… Czytaj dalej