Czwartek 28.11.2013r.

 

Herbatka w Strzeszynku 😀 

Chyba odpocząłem. Po weekendowym bieganiu i poniedziałkowych sprinto-zapasach pod koszami mam wrażenie, że nogi są gotowe na dzisiejszą „dychę”. We wtorek oszczędziłem je tradycyjnie na siłowni, dziś powinno być zatem OK. Zobaczymy. Będę się przyglądał zwłaszcza w kontekście sobotniej „5ki” z cyklu Grand Prix Poznania…Tak, zapisałem się :)…Przekonany nie jestem, zrobiłem to towarzysko, dziś zobaczę, jak mi się będzie biegło…. Szykuje się fajna ekipa: obie Magdy, Aga, Adrian i Maciek 🙂 . Warto nawet powalczyć z brakiem MOCy, by się w tym gronie spotkać 🙂 . Czytaj dalej

Niedziela 24.11.2013r.

 

„Kalifornijskie” słońce 😀

Za miesiąc zbudzimy się z myślą o wieczornej Wigilii…Czas strasznie ucieka i mam wrażenie, że nieliniowo… 🙁 . Kolejny rok mojego biegania wypełni się – rok intensywny, rok nowych, niezwykłych przyjaźni, rok uśmiechu i wspólnej pracy nad formą. Ta rocznica dopadnie mnie jeszcze przed Bożym Narodzeniem 😀 , 18go grudnia, tak jak i wybiegany dwutysięczny kilometr 🙂  – jak szacuję :). Ale to za chwilę. Dziś w planie spotkanie już o 9tej z dziewczynami, potem zajęcia, a po nich…jeśli głowa i ciało pozwolą, może jakiś suplement… Czytaj dalej

Sobota 23.11.2013r.

 

Ostatnie BBLowanie…

„Wstawaj, chłopie, już czas!”…błogosławię zegar biologiczny ;), bo ten w komórce odezwał się tylko raz…A potem kołdra sama nasunęła się wyżej…I to przyjemne ciepło…Mmmm…Myśl, że zaspałem, jak piorun w górach postawiła mnie do pionu…Na szczęście nie jest tak źle, jest spokojnie czas na kawę i powrót świadomości…Gromadzę sprzęt, golę się, włażę pod prysznic – dla ocucenia 😉 . Wreszcie jadę. Czytaj dalej

Czwartek 22.11.2013r.

 

Mroczny Marcelin…

Wczoraj jesień dała do wiwatu…Dawno już nie doświadczyłem dnia, w którym od samego patrzenia na to, co za oknem, robiło się mdło…Nawet „skrobnąłem” do Magdy smsa o „niezwykłej i urokliwej aurze biegowej” jaka nam nastała 🙂 , bo nie mogłem się powstrzymać przed uwielbieniem widoku takiego „cudu natury”…Masakra…Anglia z jej mgłą i kapuśniaczkiem się chowa… 😉 Jedną z pierwszych rzeczy, jakie zrobiłem, to sprawdzenie, co szykuje pogoda na dziś. Na szczęście poza 100-procentowym zachmurzeniem miało przynajmniej nie padać – to wystarczy, bo i tak biegamy po zmroku, a wtedy nic poza oddechem w świetle latarki i tym, co pod nogami, nie widać 🙂 …. Czytaj dalej

Niedziela 17.11.2013r.

 

Razem…

Tak, jak sobie zamierzyłem, wieczorem zgrabnie wycofałem się z imprezy kończącej sezon latania 😀 … Było przesympatycznie, ale w głowie miałem już myśl, by złapać jak najwięcej snu zanim rano spotkam się z moim Team’em nad Rusałką…Potrzeba mi regeneracji, potrzeba sił, by wyjść z malutkiego dołka w jaki wpadłem w ostatnich dniach… Idąc spać czułem radość, że za kilka godzin spotkam się z przyjaciółmi… Czytaj dalej

Sobota 16.11.2013r.

 

Powrót do przeszłości…

Kiedyś pisałem, że sobota i niedziela wyznaczają taki biegowy rytm zajęciami, w których mam przyjemność brać udział. Niestety z tych niedzielnych akcja zBiegiemNatury się wycofała z przyczyn finansowych, więc radzić musimy sobie sami. Dobrze mają się natomiast, póki co (bo to ten sam organizator), spotkania sobotnie w ramach BiegamBoLubię. Są niesamowicie wartościowe – uczą nas techniki i elementów, które później w biegu decydują o tym, czy odczuwamy przyjemność z ruchu, czy nie. Bywa, że się na nich bawimy, czy  angażujemy pomoce na pierwszy rzut oka odległe od biegowych celów, ale wszystko co tam robimy ma z nimi ścisły związek, bo rozwija umiejętności w tej aktywności niezbędne 🙂 . Czytaj dalej

Czwartek 14.11.2013r.

 

„Cool-down” po naszemu…

Czekam. Na czwartki zawsze się czeka. Teraz podwójnie, bo miałem fajny wtorek 😀 . Wszystko delikatnie podporządkowane jest wieczorowi. Nawet bardzo wczesna pora wyjazdu pod Skwierzynę sprzyja…Dopiero tam, daleko od Poznania, udaje mi się zamieścić na fanpage’u jakieś info….tak rzutem na taśmę…tuż przed spotkaniem z klientem….Prawie sto kilometrów od Poznania, praca, a w głowie bieganie…… Czytaj dalej

Wtorek 12.11.2013r.

 

Spontan…

Wtorek. Nietypowo – to mój dzień z wieczorem na siłowni, a nie biegowy. Z reguły dla nóg wypoczynek po weekendzie pełnym ruchu i poniedziałkowej koszykówce. Tym razem tydzień zaczął się świętem, które wszystko pomieszało…Ja znalazłem się wczoraj za dnia w podróży, a wieczór pozostał regeneracyjny…Od rana mnie więc nosiło…Siłownia? OK. A może bieganie jednak?…Jutro będzie pauza przed czwartkiem…Może jakaś siła biegowa?? Tak dla „zdrowotności”??… 😉 😉 . No dobra – nie kombinujmy, siłownia 😀 . Czytaj dalej

Niedziela 10.11.2013r.

 

Słowo się rzekło…

Nie jestem łowcą rekordów. Nie budzę się opętany myślą o cyfrach. Nie poluję na kolejne „pucharki” na endomondo…Jednak, jak zapewne każdego z Was, gdy już się zdarzą, bardzo mnie cieszą 😀 . To jak taka…”nagroda publiczności” – niespodziewana, ale miła 😀 . Nie poluję…ale…jak każde zwierzę 😉 , mam gdzieś w genach zmysł łowcy i się go nie wyprę 🙂 …Wystarczy czasem, że ktoś obok, mimowolnie, rzuci jakiś pomysł, hasło…Ja go koduję, a gdy później, w treningu, zupełnie spontanicznie znajdę się blisko realizacji pomysłu, robię to 🙂 . Rodzi się cel i jego się trzymam. Aż go osiągnę 😀 … Czytaj dalej

Sobota 09.11.2013r.

 

W dobrym towarzystwie…

Kontuzje mają to do siebie, że poza bólem i frustracją, przynoszą konieczną do zaleczenia pauzę…Czasem jest krótka, czasem trwa…pół roku :/ . W przypadku naszego sympatycznego kolegi, Patryka, popularnego Piecha, jego mało przyjazny „łydek” odsunął go od biegania na bez mała 6 miesięcy…Szmat czasu się nie widzieliśmy i teraz, gdy już po rowerowo-kijkowo-Bógwiejeszczejakiej terapii wreszcie wraca, podwójnie miło będzie zobaczyć jego uśmiechniętą, brodatą gębulę 😀 . Kiedyś ochrzciliśmy go mianem „jednoosobowej loży szyderców”, oddając hołd jego poczuciu humoru i mam nadzieję, że ani w calu tego pozytywnego, zadziornego i prześmiewczego podejścia do rzeczywistości mu nie ubyło 😀 … Czytaj dalej